Jerzy Hausner, Andrzej Rzońca i Jan Winiecki zostali wybrani przez Senat do RPP. Wczoraj złożyli wymaganą przepisami przysięgę i wezmą udział w najbliższym „decyzyjnym” posiedzeniu RPP pod koniec stycznia. Rzońca uznawany jest za osobę blisko związaną z poprzednikiem Sławomira Skrzypka na stanowisku prezesa NBP – Leszkiem Balcerowiczem. Z kolei Winiecki nie ukrywał krytycznej oceny kompetencji obecnego szefa NBP. Czy uzasadnione byłyby obawy, że między szefem NBP a którymś z tych członków nowej Rady może pojawić się konflikt rzutujący na prace RPP nowej kadencji?
Zdaniem ekonomistów – raczej nie. – Jeśli ktoś pracował w przeszłości w NBP, to nie można tego uznawać za argument przeciwko wejściu do RPP. Wręcz przeciwnie – tak powołanie Rzońcy do RPP komentuje Bogusław Grabowski, były członek RPP. – A jeśli ktoś pracował w NBP za kadencji Balcerowicza, to dodatkowy plus, bo to przecież dobry ekonomista.
Rzońca był doradcą Balcerowicza. Brał udział w pracach związanych np. z przygotowywaniem projekcji inflacji. – Dziś trudno cokolwiek zakładać, jeśli chodzi o sposób pracy nowej Rady. Jeśli są różnice w poglądach, to może działać na korzyść. Oczywiście pod warunkiem, że członkowie Rady będą skupieni na pracy merytorycznej, a nie na animozjach z przeszłości – uważa Maciej Reluga, główny ekonomista Banku Zachodniego WBK.
– Nie jestem nastawiony przeciwko któremukolwiek z członków RPP – deklaruje Andrzej Rzońca. Dodaje, że nigdy nie komentował działań obecnego szefa banku centralnego.
[wyimek][srodtytul]10 osób[/srodtytul] liczy RPP. Odpowiada ona za poziom stóp procentowych[/wyimek]