Nastroje przedsiębiorców wyraźnie się pogorszyły w pierwszym kwartale 2008 r. Badania NBP pokazują, że dla coraz większej liczby firm – już 17 proc. ankietowanych – silny złoty staje się barierą w rozwoju. Coraz bardziej uciążliwe są również rosnące ceny surowców. Zdaniem Jakuba Borowskiego, głównego ekonomisty Invest Banku, chodzi głównie o drożejącą energię. Problemem jest też znalezienie pracowników.

– Z badań wyłania się obraz pewnego spowolnienia wzrostu gospodarczego, co jest nieuniknione. Polska gospodarka nie ma potencjału, żeby przez długi okres rozwijać się w tempie powyżej 6 proc. – mówi Borowski. Wielu specjalistów uważa, że w ostatnim kwartale 2008 r. wzrost PKB może być niższy niż 5 proc.

NBP co kwartał pyta ok. 1 tys. firm o szczegółową ocenę bieżącej sytuacji oraz prognozy na najbliższą przyszłość. W najnowszym badaniu bardzo wyraźnie, do poziomu poniżej 20 pkt, spadł tzw. wskaźnik nowych zamówień oraz wskaźnik prognozowanej produkcji (po skorygowaniu o efekty sezonowe). Znalazły się one na najniższym poziomie odpowiednio od początku 2003 r. i końca 2005 r. Ich wynik pokazuje, jaka jest różnica między odsetkiem firm przewidujących wzrost produkcji (lub zamówień) i tych, które zapowiadają ich spadek. – W sektorze przedsiębiorstw utrzyma się dobra koniunktura, ale spodziewany jest spadek dynamiki popytu, produkcji i inwestycji – komentuje Maja Goettig, ekonomistka BPH.

Szczególnie uciążliwy dla eksporterów jest kurs złotego. Od początku roku euro staniało o 4 proc. Wprawdzie badany przez NBP graniczny kurs opłacalności eksportu wciąż jest poniżej kursu rynkowego, ale Borowski uważa, że do tego wskaźnika należy podchodzić ostrożnie. Jego zdaniem badania wyraźnie wskazują, że siła złotego staje się problemem dla firm. Twierdzi jednak, że nie należy rezygnować z podwyżek stóp procentowych, które złotego umacniają.

– Z punktu widzenia całej gospodarki umocnienie kursu jest dobre, ponieważ obniża inflację. Jeżeli rząd chciałby wspomóc eksporterów, to powinien zacieśnić politykę fiskalną. Wtedy mniejsza byłaby potrzeba zacieśnienia polityki pieniężnej – przekonuje Borowski.