Dzisiejszy szczyt w Waszyngtonie potrwa tylko cztery godziny. Globalni liderzy muszą chociaż zasygnalizować, że wiedzą, co zrobić, aby światowy krach gospodarczy skończył się jak najszybciej.
Unia Europejska jedzie do Waszyngtonu z mocną sugestią obniżenia stóp procentowych – zwolennikiem takiego rozwiązania jest premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown. Popiera go prezydent Francji Nicolas Sarkozy – zwolennik kontroli rynków finansowych i zmian w funkcjonowaniu agencji ratingowych, które zawiodły, zbyt hojnie szafując wysokim ratingiem dla toksycznych instytucji i instrumentów finansowych. Prezydent Francji podkreślił wczoraj w Nicei, że stanowisko Rosji na waszyngtoński szczyt jest praktycznie identyczne.
Zdaniem niemieckiego ministra finansów Petera Steinbruecka waszyngtoński szczyt będzie można uznać za sukces, jeśli zakończy się decyzją o regulowaniu rynków finansowych. Obecność prezydenta Busha, którego kadencja kończy się za dziesięć tygodni, powoduje jednak, że konferencja ma mniejsze znaczenie, niż powinna. Odchodząca administracja nie bardzo może się zobowiązywać do tego, co będą potem musieli wykonać następcy.
Ale niemiecka kanclerz Angela Merkel nie przyjmuje tych argumentów: – Nie możemy czekać do 20 stycznia – mówi. Jej zdaniem szczyt musi wypracować jasny program chociaż na najbliższe 100 dni. Niemcy przygotowali już swoje propozycje, których autorem jest były główny ekonomista EBC Otmar Issing. Jest wśród nich pomysł stworzenia „globalnej mapy światowego ryzyka”. Na jej podstawie oceniane mają być zagrożenia ze strony instytucji finansowych. Niemcy sugerują również przygotowanie globalnego rejestru kredytowego, aby banki mogły się orientować w sytuacji finansowej innych banków.
Takie środki nie powinny budzić niczyjego sprzeciwu i są dość proste w realizacji. Bogate kraje z G7 liczą się jednak z tym, że w Waszyngtonie przyjdzie im wysłuchać gorzkich słów od grupy najszybciej rozwijających się państw, zwłaszcza tzw. BRIC – Brazylii, Rosji, Indii i Chin. Kraje te stanowczo domagają się zmiany finansowego porządku na świecie, w tym reformy porozumień z Bretton Woods, na bazie których ponad 60 lat temu powstały Bank Światowy i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Te kraje, których rola w światowej gospodarce stale rośnie, protestują przeciw opanowaniu banku i funduszu przez Wall Street i londyńskie City. Najwięcej gorzkich słów słychać pod adresem Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który nie był w stanie przewidzieć bańki spekulacyjnej w Stanach Zjednoczonych.