Poziom debaty o finansach publicznych w Polsce nie jest niski, on jest dramatycznie żenująco niski. Głosy mądrych ludzi, którzy może różnią się w opiniach, ale są jednakowo zaniepokojeni sytuacją w finansach publicznych, giną w kakofonii zacietrzewionych głosów polityków. Jeżeli wyciszymy polityczny szum i skupimy się na sednie sprawy, to widać następujące, twarde fakty.
Rząd sugerował, że zwiększenie deficytu w 2010 r. będzie niewielkie lub żadne, podczas gdy wzrost deficytu całego sektora oczywiście nastąpi, będzie znaczący, i to pomimo zastosowania wielu elementów kreatywnej księgowości. Przypomnę, że osoby, które zajmują się finansami publicznymi, już w grudniu 2008 r. na podstawie publikacji rządu mogły sobie policzyć, przy oczekiwanym spowolnieniu wzrostu gospodarczego do 0 – 1 proc. deficyt sektora finansów publicznych może przekroczyć 6 proc. PKB w 2009 i 2010 r.
Rozumiem, że można mieć strategię nieinformowania obywateli o trudnej sytuacji w budżecie, żeby niepotrzebnie nie pogłębiać pesymizmu, ale myślę, iż została przekroczona granica między działaniami z obszaru public relations a rzeczywistą polityką gospodarczą. Uważam, że tak dalej być nie powinno. W szczególności przestańmy mówić, że mamy oszczędności, podczas gdy przesuwamy deficyt z budżetu państwa do innych części sektora, czyli stosujemy kreatywną księgowość. Nawet kryzys finansowy i wzrost niepewności nie mogą uzasadnić tak dużej przepaści między komunikacją rządu na temat finansów publicznych a realiami, które nas „zaskakują” po kilku miesiącach.
To, że mamy wysoki deficyt budżetowy, nie powinno nikogo dziwić. Polska od początku transformacji żyje w kulturze deficytu, w żadnym roku budżet nie miał nadwyżki, nawet nigdy nie był zbilansowany. Gdy przychodzi więc spowolnienie gospodarcze, deficyt musi wzrosnąć. Nie jesteśmy przy tym osamotnieni, większość krajów Unii ma duży deficyt, na co wskazują analizy Komisji Europejskiej.
Niepokojące jest jednak to, że inne kraje mają deficyt finansów publicznych porównywalny z Polską na skutek potężnej recesji, podczas gdy Polska ma taki deficyt pomimo tego, że uniknęła recesji (patrz prognozy Komisji Europejskiej; oczekuje się np., że Portugalia i Francja będą miały deficyty zbliżone do Polski, ale tam jest spodziewany spadek PKB o 2 – 3 proc.).