O 34 proc. więcej pracowników średnich i dużych firm w przemyśle, budownictwie, handlu i transporcie otrzymuje przeciętne wynagrodzenie na poziomie płacy minimalnej – wynika z analizy „Rz” dotyczącej danych za pierwsze półrocze 2009 i 2008 r. – W naszej branży zarobki są niskie, część naszych pracowników otrzymuje płacę minimalną – przyznaje Jarosław Flasza, właściciel firmy odzieżowej Mr Zanardi z Piotrkowa Trybunalskiego. – Gdybyśmy płacili np. średnią krajową, ceny naszych wyrobów nie odpowiadałyby oczekiwaniom konsumentów – wyjaśnia.
Z danych Głównego Urzędu Statystycznego dotyczących przedsiębiorstw zatrudniających ponad 50 osób wynika, że rośnie liczba firm (i zatrudnionych tam osób), w których przeciętne wynagrodzenie to najwyżej płaca minimalna (1276 zł brutto).
W przemyśle odsetek zatrudnionych w takich firmach wzrósł do 1,5 proc. z 1,1 proc. w połowie 2008 r. Najgorzej jest w branżach odzieżowej (w ciągu roku udział pracowników w zakładach o najniższych płacach wzrósł z 9,7 do 16,6 proc.) oraz meblowej (z 2,6 do 4,5 proc.).
[srodtytul]Godzimy się na niższe pensje[/srodtytul]
Przyczyny tego zjawiska są dwie. Od 2007 r. zmieniono zasady wzrostu najniższej dopuszczalnej przez prawo płacy, przez co rośnie ona znacznie szybciej. – W ciągu trzech lat płaca minimalna zwiększyła się prawie o 300 zł – wylicza Jeremi Mordasewicz, ekspert PKPP Lewiatan. Obecnie minimalna płaca to 1276 zł, w 2008 r. wynosiła 1126 zł, a w 2007 r. – 936 zł. – To powoduje, że coraz więcej osób pobiera płacę minimalną. W niektórych regionach Polski, np. w woj. warmińsko-mazurskim i podkarpackim, większość małych i średnich firm płaci ok. 1300 zł, bo więcej nie może – dodaje Mordasewicz.