Nie będzie, bo Turcy uważają, że to ostateczność i chcą poradzić sobie z kryzysem sami.
MFW jest tutaj bardzo niepopularny. I to pomimo pakietów pomocowych dla rządu w Ankarze, których łączna wartość wynosi 43 mld dol. przeznaczonych na rekapitalizację ponad 20 zagrożonych banków. To największa pomoc, jakiej kiedykolwiek fundusz udzielił jakiemukolwiek krajowi. Dzisiaj wsparcia z MFW nie chce przede wszystkim premier kraju, Recep Tayyip Erdogan. I to pomimo nacisków kręgów biznesowych tak z kraju, jak i z zagranicy. — To błędna decyzja — mówił otwarcie Mustafa Koc, prezes jednej z tureckich potęg Koc Holding. Koc nie ukrywa, że dla sfinansowania deficytu budżetowego rząd będzie musiał pożyczyć na rynkach światowych 43 mld dolarów. — Bez wsparcia, nawet werbalnego, ze strony MFW, będzie to bardzo trudne — mówił wczoraj Koc. Nie mówiąc już o tym, że Turcja winna jest funduszowi 8 mld dol., a ostatnie porozumienie z tą instytucją wygasło w ubiegłym roku.
[srodtytul]Trafiona,nie zatopiona[/srodtytul]
Zaskakujące jest jednak, że tureckie rynki finansowe zaakceptowały politykę Erdogana i reagowały wzrostem także wówczas, kiedy rząd w Ankarze odmawiał obniżenia wydatków władz lokalnych oraz udoskonaleniu systemu podatkowego. Chętnie spotykający się z mediami ekonomista Goldman Sachs Group, Ahmet Akarli uważa, że premier uznał taką postawę za jedyną, która doprowadzi do przywództwa Turcji w regionie. Przy tym Turcji, jako kraju członkowskiego UE najpóźniej w roku 2015.
Na razie jednak turecka gospodarka jest w fatalnym stanie. PKB spadł w I kwartale o 14,3 proc. W I półroczu o 13,8 proc. Recesja w UE drastycznie obcięła popyt na tradycyjnie eksportowane na te rynki AGD i tekstylia. Łącznie eksport spadł o 30 proc. Z drugiej strony także z UE zmniejszyły się gwałtownie kwoty na przekazach od Turków pracujących w UE. To z kolei spowodowało drastyczny spadek popytu wewnętrznego. Bezrobocie wśród młodych ludzi wzrosło do 29 proc, to o 7 pkt procentowych więcej, niż na początku roku.