Nigdy dotąd nie było tyle pomysłów, czym w przyszłości powinien być Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Dzisiaj wysuwają je nie tylko udziałowcy, pojawiają się także wewnątrz samej instytucji. Żadnej rewolucji nie będzie bez zmiany systemu podziału głosów. Na razie USA mogą zawetować każdą decyzję.
Egipski minister finansów Jussef Boutros-Ghali, szefujący Międzynarodowemu Komitetowi Walutowo-Finansowemu MFW, uważa, że fundusz powinien zmienić się w międzynarodowy „czyściec” gospodarczy, gdzie skupiałyby się informacje i środki finansowe umożliwiające skoordynowaną pomoc. Pytany, czy celem tych zmian byłoby utworzenie globalnego banku centralnego, Boutros-Ghali odpowiada krótko: – To byłaby przesada.
Takiego rozwiązania chciałby jednak szef funduszu Dominique Strauss-Kahn. Popiera go brazylijski minister finansów Guido Mantenga. Jego zdaniem reforma pozwoliłaby takim krajom jak Chiny czy Brazylia właśnie na uwolnienie posiadanych gigantycznych rezerw walutowych. Strauss-Kahn twierdzi jednak, że do wypełnienia tej roli MFW potrzebowałby co najmniej nowego biliona dolarów.
– MFW zmieniłby się w globalny fundusz ubezpieczeniowy dla gospodarki każdego ze 186 krajów, a ich rezerwy mogłyby zostać wykorzystane na strategiczne inwestycje infrastrukturalne – twierdzi Strauss-Kahn. Z kolei były wiceszef funduszu, minister finansów Izraela Stanley Fisher, jest przekonany, że w MFW najcenniejsza jest jego umiejętność nadzorowania i monitorowania światowej gospodarki, tyle że instytucja powinna być bardziej efektywna.
Najradykalniej chciałaby zmienić MFW tzw. Grupa 30, którą tworzą najwybitniejsi światowi ekonomiści i szefowie największych banków, a szefuje im Jakob Frankel, były prezes banku centralnego Izraela. Ich zdaniem trzeba pozbawić USA prawa weta, dostosować prawa głosu do wielkości gospodarki i zmniejszyć liczbę Europejczyków w zarządzie liczącym 24 osoby z 8 do 4. Zdaniem G30 żaden z krajów na świecie nie może być poza prawem i MFW ma obowiązek publikować ostrzeżenia dotyczące nieprawidłowości w gospodarce każdego z krajów członkowskich. Niezależnie od tego, która opcja zwycięży, jest oczywiste, że fundusz musi się zmienić, bo rola globalnego finansowego policjanta, który w imieniu bogatych mówił biednym, co mają robić, już się przeżyła.