Reklama
Rozwiń

Budżetowe męki nad Bałtykiem

Litwa, Łotwa i Estonia tną wydatki na 2010 rok do rozmiarów skrojonych przez Unię. To bolesna operacja

Publikacja: 15.10.2009 04:16

Budżetowe męki nad Bałtykiem

Foto: Fotorzepa

Wczoraj podczas obrad litewskiego rządu nad budżetem na 2010 r. minister spraw wewnętrznych Rajmundas Pałajtis zagroził dymisją, jeżeli z projektu nie zniknie obniżka płac policjantów o 5 proc. Dzień wcześniej Wilno najechali hodowcy bydła mlecznego. Domagali się rekompensat za niskie ceny mleka oferowane przez przemysł.

W Estonii protesty zapowiedzieli lekarze na państwowych posadach. Rząd chce im w 2010 r. obniżyć pensje o 6 proc. Łotewskie związki też wyjdą na ulicę, jeśli rząd nie wycofa się z cięć wydatków na najuboższych.

Ale Wilno, Ryga i Tallin nie mają wyjścia. Sytuacja w każdej z republik jest zła. Za osiem miesięcy produkcja przemysłowa w Estonii spadła najbardziej w całej Unii (o 27,9 proc.). Na Litwie o 14,4 proc., a na Łotwie o 12,5 proc. (dla porównania w najlepszej w Unii Polsce spadek wyniósł tylko 2,5 proc.). Nad Bałtykiem zmniejsza się też konsumpcja.

W efekcie kurczą się wpływy do budżetu. Kraje sięgają więc po zagraniczne kredyty, a kredytodawcy z Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Komisja Europejska stawiają warunki. Najważniejszy z nich dotyczy ograniczenia przyszłorocznych wydatków oraz deficytu budżetowego.

We wtorek Joaquin Almunia, unijny komisarz ds. gospodarczych i monetarnych, podczas wizyty w Rydze przestrzegł przed omijaniem warunków stawianych przez Komisję Europejską. W przeciwnym razie Komisja wstrzyma wypłatę przyznanych kredytów.

Reklama
Reklama

Łotwa, aby otrzymać 7,5 mld euro, musi ściąć budżet o 500 mln łatów (250 mln dol.), tak aby deficyt wyniósł 8,5 proc. Rząd chce to osiągnąć, obniżając płace w budżetówce, zamrażając i rezygnując z inwestycji (m.in zakupów dla armii i budowy biblioteki narodowej), likwidując dotacje dla rolnictwa, szkolnictwa i służby zdrowia. W górę pójdą podatki (m.in. VAT z 21 do 23 proc.), pojawią się też nowe – m.in. od wzbogacenia i dywidendy (10 proc.), sprzedaży prywatnych lasów na wyrąb (10 proc.), od ugorów (3 proc.).

Na Litwie w tym roku unijna pomoc stanowi 31 proc. dochodów budżetowych. W przyszłym roku będzie to co najmniej 21 proc. Rząd w Wilnie skroił budżet pod deficyt 6,7 proc. PKB (5,6 mld litów, czyli 19 mld euro). Najwięcej stracą urzędnicy państwowi. Średnio budżety urzędów i instytucji pójdą w dół o 55 proc., ale np. Kancelaria Sejmu dostanie o 56 proc. pieniędzy mniej, a rządu o 46 proc. Wydatki resortu kultury spadną o 45 proc., obrony o 15 proc., a zdrowia o 18 proc.

Estonia, która we wrześniu ogłosiła, że sprosta kryteriom pozwalającym przyjąć euro, musi obniżyć deficyt budżetu 2010 do 3 proc. PKB, czyli o 227 mln dol. Na razie udało się znaleźć 91 mln dol. – z dywidend z firm, w których państwo jest udziałowcem.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autorki [mail=i.trusewicz@rp.pl]i.trusewicz@rp.pl[/mail][/i]

Wczoraj podczas obrad litewskiego rządu nad budżetem na 2010 r. minister spraw wewnętrznych Rajmundas Pałajtis zagroził dymisją, jeżeli z projektu nie zniknie obniżka płac policjantów o 5 proc. Dzień wcześniej Wilno najechali hodowcy bydła mlecznego. Domagali się rekompensat za niskie ceny mleka oferowane przez przemysł.

W Estonii protesty zapowiedzieli lekarze na państwowych posadach. Rząd chce im w 2010 r. obniżyć pensje o 6 proc. Łotewskie związki też wyjdą na ulicę, jeśli rząd nie wycofa się z cięć wydatków na najuboższych.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Reklama
Finanse
Listy zastawne: klucz do tańszych kredytów mieszkaniowych?
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Finanse
Otwarcie na dialog, czekanie na konkretne działania
Finanse
Putin gotowy na utratę zamrożonych aktywów. Już nie chce kupować boeingów
Finanse
Donald Trump wybiera nowego szefa Fed. Kandydat musi spełniać podstawowy warunek
Finanse
Holistyczne spojrzenie na inwestora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama