– Tegoroczna powódź przyniesie znacznie większe straty niż kataklizm w 1997 roku, bo woda, która stoi na polach i w sadach, nie opada. Straty w uprawach nowalijek, takich jak pomidory i ogórki, wynoszą około 50 proc. To będzie miało kolosalne skutki dla produkcji – ocenia prof. Józef Robak z Instytutu Warzywnictwa w Skierniewicach.
Efekty już widać – ceny truskawek na podwarszawskim rynku hurtowym wczoraj podskoczyły z 18 do 22 zł. Ministerstwo Rolnictwa ocenia, że w krytycznej sytuacji znalazło się 48 tys. gospodarstw rolnych (2 proc. wszystkich). Nie ma jeszcze szacunków, ile hektarów upraw zostało zalanych.
[wyimek][srodtytul]152,5 mln zł[/srodtytul] odszkodowań wypłacono do tej pory powodzianom z państwowej kasy [/wyimek]
Strat nie chcą też jeszcze podawać przedsiębiorstwa przemysłowe, bo starają się, jak mogą, aby je minimalizować. Kopalnie nie przerywają wydobycia, ale transporty węgla wysyłają z opóźnieniem.
Natomiast konsorcja Polimeksu-Mostostalu musiały przez powódź wstrzymać prace na autostradach A1 i A4. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ocenia wstępne straty na istniejącej sieci dróg na 800 mln zł. – Do tego należy dodać nowe inwestycje, ale tu oszacowanie zniszczeń może potrwać kilka tygodni – mówi rzecznik dyrekcji Marcin Hadaj.