– W tej pożyczce zupełnie nie miało znaczenia to, co jest tam zapisane – powiedział Nawrocki, pytany o zapisy umowy. – To ja panu Jerzemu pomagałem, a nigdy nie musiał ani tej pożyczki zwracać, ani przekazywać mi żadnych środków finansowych. Był właściwie jeden kierunek przepływu środków finansowych – ode mnie do pana Jerzego – dodał.
Umowa pożyczki została zawarta 15 lutego 2010 roku w Gdańsku. Jak wynika z dokumentu, zabezpieczonego przez prokuraturę po zawiadomieniu o podejrzeniu popełnienia przestępstwa na szkodę gminy Gdańsk, Nawrocki pożyczył Jerzemu Ż. 12 tys. zł na wykup mieszkania komunalnego. Cena ta uwzględniała 90-procentową bonifikatę, z której mógł skorzystać najemca lokalu. W październiku 2011 roku Nawrocki – w imieniu Jerzego Ż. – przelał tę kwotę na konto Urzędu Miejskiego w Gdańsku.
Czytaj więcej
- Mieszkanie było lokalem komunalnym, pan Jerzy był jego najemcą. Nie miał pieniędzy na jego regu...
– Ja myślę, że dzisiaj Polska ma dużo większe problemy niż podnoszenie sprawy mieszkania, które kupiłem zgodnie z prawem – przekonywał w czwartek Nawrocki. Kandydat na prezydenta podkreślał, że „pomógł panu Jerzemu” i że „nie ma sobie nic do zarzucenia”.
20-proc. pożyczka dla Jerzego Ż.? Karol Nawrocki: To procent obowiązujący wówczas na rynku
Dziennikarze „Gazety Wyborczej” zwrócili uwagę, że zapisana w umowie pożyczki stawka 20 proc. rocznie była bliska ustawowemu progowi uznania za pożyczkę lichwiarską, który w 2010 roku wynosił 24 proc. Podkreślono, że pan Jerzy nie miał zdolności kredytowej.