Łotewskie samorządy, wzorem rządu w Rydze postanowiły walczyć z dziurami w budżetach wprowadzając nowe podatki. Władze stolicy chcą obłożyć podatkiem te budynki, które „zasłaniają widok na miasto”, a także od wykorzystania nazwy stolicy w markach handlowych. Samorządy chcą też od nowego roku opodatkować taksówki, nocne kluby i dyskoteki; bankomaty oraz automaty do gry.

- Jeżeli każdy automat do gry obłożyć 50 łatami (100 dol.) podatku, to tylko do budżetu Rygi wpłynie rocznie 870 tys. łatów (1,8 mln dol.) – dowodzi dla agencji Delfi Janis Zelmenis partner biura adwokackiego BDO Zelmenis&Liberte.

Jego zdaniem podatek od dyskotek mógłby wynosić 5-10 proc. ceny biletu wejściowego, albo jednorazowo 1000-2500 łatów na rok. Łotwa wciąż odczuwa skutki ubiegłorocznej największej z krajów Unii zapaści. PKB stracił 18 proc.; bezrobocie przekroczyło 20 proc.. Rząd musiał nacjonalizować jeden z największych banków Parex, by ratować go przed bankructwem.

W zamian za pomoc Unii (1,2 mld euro) i MFW (7,5 mld dol.) rząd w Rydze, zobowiązał się wprowadzić nowe podatki: od powiększenia majątku; od dochodów z lokat bankowych; od powierzchni mieszkaniowej. Ograniczone zostały płace w budżetówce i emerytury. Według oceny Międzynarodwego Funduszu Walutowego to łotewski bank centralny odpowiada za zapaść łotewskiej gospodarki. Główny grzech banku to brak jakiejkolwiek reakcji na rosnące zadłużanie się mieszkańców Łotwy w okresie do wybuchu kryzysu w ostatnim kwartale 2008 r.

Po roku 2000 gospodarka Łotwy coraz mocniej uzależniała się od banków zachodnich, co doprowadziło do gwałtownego odpływu kapitału z łotewskiej bankowości w końcu 2008 r.