To rekordowa suma, dotąd transakcje tego typu nie przekraczały kwoty 100 mld zł.
Nadpłynność na rynku finansowym jest już na tyle duża, że bank centralny postanowił zainterweniować – mówi Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. – Banki ciągle jeszcze nie rozkręciły akcji kredytowej z powodu braku popytu ze strony firm. Nie mają też innego pomysłu na zagospodarowanie wolnych środków.
Alternatywą dla bonów jest złożenie przez banki wolnych środków w depozycie, ale zysk jest wtedy dużo niższy. Bank centralny poinformował w komunikacie, że emisja bonów była dostosowana do popytu. Średnia rentowność sprzedanych bonów wyniosła 4 proc.
– Takie działania ze strony banku centralnego są konkurencyjne dla ministra finansów – wyjaśnia Jankowiak. – Ściągają z rynku pieniądze, które banki komercyjne mogłyby lokować w papierach skarbowych emitowanych przez rząd. Wiceprezes NBP Witold Koziński niejednokrotnie jednak podkreślał, że bank sprzedawał wcześniej mniej bonów, aby pozostawić na rynku pieniądze, za które banki mogły nabyć papiery skarbowe. Dodatkowo nadpłynność powiększyły pieniądze, które Santander zapłacił za BZ WBK.
Zdaniem Marcina Mrowca, głównego ekonomisty Pekao, potwierdzeniem tego jest czwartkowy komunikat NBP, z którego wynikało, że depozyty w ciągu ostatniego miesiąca wzrosły z 35 do 53 mld zł. – Bank centralny wyraźnie zaznaczył, że jest to wynik finalizacji transakcji właścicielskich w bankach – przypomina ekonomista.