W Budapeszcie rzeczywiście przebywa misja z Waszyngtonu, ale prowadzi ona analizy węgierskiej sytuacji gospodarczej, zgodnie z Art.IV, tak jak jest to we wszystkich krajach członkowskich tej instytucji. Przedstawicielka MFW na Węgrzech Irina Iwaszczenko wydała oświadczenie, w którym informuje,że analiza gospodarki w żadnym wypadku nie  może zostać uznana za negocjacje jakiegokolwiek typu, a MFW nie otrzymał żadnego formalnego wniosku od rządu Węgier.

O wznowieniu kontaktów z MFW informował w ostatni piątek premier Węgier,Viktor Orban. Ta decyzja  była  postrzegana jako   porażka premiera,który krótko po objęciu władzy zerwał współpracę z funduszem i zapowiedział,że będzie sam ratował   gospodarkę nieortodoksyjnymi  metodami. Znalazły się wśród nich ograniczenie niezależności banku centralnego,  drastyczne podniesienie niektórych podatków, przeniesienie na banki ciężaru kosztów różnic kursowych dla walutowych kredytów hipotecznych , znacjonalizowania prywatnych funduszy emerytalnych i ostatnio zakazu budowy nowych centrów handlowych. Wszystkie te posunięcia  były ostro krytykowane przez MFW.  Jest oczywiste,że  gdyby ostatecznie doszło do wznowienia współpracy z MFW,fundusz zaleciłby odejście od tych posunięć.

Przy tym premier informując o powrocie do współpracy z funduszem zarzekał się,że nie ma mowy o tym, by fundusz dyktował Węgrom co powinni zrobić,by otrzymać pieniądze.Chodzi tutaj - tłumaczył o rodzaj ubezpieczenia, który korzystnie wpłynąłby na wizerunek Węgier na świecie. Konkretnie - miałby to być - zdaniem Viktora Orbana taki rodzaj pomocy, jak Flexible Credit Line  (FCL) z którego korzystają m.in. Meksyk i Polska.FCL została stworzona jako wsparcie  dla krajów o zdrowych gospodarkach,które jednak  ucierpiały z powodu kryzysu w innych krajach. Premierowi zależy przede wszystkim na korzystną sprzedaż obligacji po tym jak kilkakrotnie  trzeba ją było odwoływać z powodu  braku zainteresowania inwestorów. Zdaniem analityków uzyskanie przez Węgry takiego rodzaju pomocy jest nierealne.

W ostatni piątek rynki finansowe bardzo pozytywnie zareagowały na  oświadczenie premiera. Umocnił się forint , które kurs wzrósł do 306,89 za euro z 314,99.  Staniała obsługa długu.Kiedy   później okazało się,że MFW nic nie wie o zamiarach rządu w Budapeszcie, węgierska waluta ponownie się osłabiła. Zdaniem analityków bankowych,którzy od dawna sugerowali Węgrom powrót do współpracy z MFW taka umowa mogłaby „kupić trochę czasu".

Węgrom grozi utrata obecnego ratingu BBB - ostrzegł Standard&Poor's i zdegradowanie oceny tego kraju do „śmieci".Była to reakcja na wzrost długu publicznego z 75 proc. PKB w czerwcu do 82 proc. obecnie. Ten kraj będzie miał w tym i przyszłym roku najniższy wzrost PKB - w najlepszym wypadku 0,5 proc.