Spekulacje na temat czy Francja utraci swój najwyższy rating wiarygodności kredytowej AAA trwają już od dłuższego czasu. Na początku grudnia agencja Standard & Poor's umieściła Paryż, wraz z 14 innymi krajami strefy euro, na negatywnej liście obserwacyjnej grożąc obniżką oceny w najbliższej przyszłości. Decyzja wywołała zaskoczenie i wściekłość w Paryżu. Głos w tej sprawie zabrał Christian Noyer, szef francuskiego banku centralnego. W wywiadzie udzielonym 15 grudnia dla lokalnej prasy stwierdził, że agencje najpierw powinny się przyjrzeć sytuacji ekonomicznej Wielkiej Brytanii. Jego zdaniem to właśnie Londyn powinien pierwszy stracić swój rating AAA.
- Potencjalna obniżka (oceny Francji – red) nie wydaje się być uzasadniona fundamentalnymi wskaźnikami ekonomii – stwierdził Noyer. – Jeśli agencje miałyby obniżać ratingi to powinny zacząć od Wielkiej Brytanii, która ma większy deficyt budżetowy, wyższy dług publiczny, wyższą inflację i niższe tempo wzrostu gospodarczego – tłumaczył.
Dzisiaj do dyskusji dołączył szef resortu finansów François Baroin. - Jest prawdą, że sytuacja gospodarcza Wielkiej Brytanii jest bardzo niepokojąca. Dlatego wolimy być Francuzami a nie Brytyjczykami na dzisiejszym froncie gospodarczym – stwierdził w porannej audycji radiowej François Baroin.
Anglicy nie pozostają dłużni Francuzom. Jak tłumaczy Jesse Norman, członek komisji skarbu w parlamencie Wielkiej Brytanii, Christian Noyer nie zrozumiał sygnałów jakie płyną od agencji ratingowych.
- Zmiana podejścia agencji ratingowych do gospodarki Francji nie jest oparta wyłącznie na danych makroekonomicznych, ale także na ciągłych klęskach, jakie ponoszone są w walce z kryzysem zadłużenia– stwierdził. – Jest to wyraz utraty zaufania do przywódców politycznych krajów strefy euro – dodał.