Deficyt wyniósł 18,59 mld dolarów. Tak wysokiego deficytu nie zanotowano nawet podczas kryzysu w 2009 roku i jest to rekord od 1979 roku, od kiedy jest prowadzona oficjalna statystyka w handlu zagranicznym.
Ta kwota jest wynikiem nie tylko zwiększonego importu (o 9,8 proc.), ale i z powodu spadku eksportu o 9,3 proc. Teraz jednak Japończycy borykają się z bardzo wysokimi rachunkami za import ropy i paliw. Dotkliwe jest również spowolnienie gospodarcze na najważniejszych japońskich rynkach eksportowych — w Chinach, Stanach Zjednoczonych i strefie euro. — Do tego jeszcze dołożył się wydłużony okres świąteczny i w Japonii i w Chinach, bo w tym roku Nowy Rok Księżycowy wypadł właśnie w styczniu i wszystko razem złożyło się na tak niekorzystny bilans w handlu — tłumaczył Takeshi Minami z Norinchukin Research Institute. Podkreśla on jednocześnie, że import nadal będzie znaczny w sytuacji, kiedy występują wyraźne braki na rynku energii, a produkcja komponentów nie została całkowicie odbudowana po tsunami.
Według danych japońskiego Ministerstwa Finansów import gazu naturalnego wzrósł o 74 proc., zaś import węgla o 26 proc. Silny jen w tym wypadku jest bardzo korzystny, ponieważ obniża rachunki za sprowadzanie surowców energetycznych.
Jednakże silna waluta coraz bardziej skłania japońskie firmy do szukania komponentów poza granicami kraju, bo tam jest taniej. Zdaniem resortu sytuacja nie zmieni się w najbliższym czasie, ponieważ zapotrzebowanie na energię nie zmniejsza się przy ograniczonych możliwościach dostaw krajowych. „Jeśli więc połączymy te wszystkie fakty, jesteśmy skazani na deficyt, a czy i kiedy się on zmniejszy zależy przede wszystkim od nadejścia ożywienia na naszych najważniejszych rynkach eksportowych, w tym w Azji" — czytamy w komunikacie japońskiego Ministerstwa Finansów.
Zdaniem analityków jednak Japończycy są skazani na deficyt handlowy w tym roku i jeszcze na początku 2013. —Będzie to wynik importu drogich paliw oraz silnego jena — uważa ekonomista Barclays Capital Yuichiro Nagai. A eksport samochodów do Stanów Zjednoczonych ruszył na dobre — wskazuje Satoshi Osanai z Daiwa Institute of Research. Przyznaje jednak, że nie ma co liczyć na ożywienie na rynku motoryzacyjnym w Europie W styczniu spadek tego eksportu wyniósł 29,7 proc w porównaniu ze styczniem 2011, podczas gdy eksport komponentów elektronicznych wyniósł aż 30,2 proc.