Duże różnice w szacunkach deficytu

Politycy znani są ze swobodnego stosunku do liczb. Ale żeby Główny Urząd Statystyczny?

Publikacja: 24.04.2012 03:16

Na oficjalnej stronie GUS w dziale „Rachunki narodowe" z datą 16 kwietnia zawisł tradycyjnie bacznie obserwowany dokument pod tytułem „Niefinansowe rachunki kwartalne według sektorów instytucjonalnych", gdzie w zakładce „zadłużenie netto sektora instytucji rządowych i samorządowych", obok zweryfikowanych danych za lata 2005 – 2010, znaleźć można było też wstępne dane o wyniku sektora publicznego za cały rok 2011.

Podany tam wynik, deficyt rzędu 100 603 mln złotych, co w relacji do nominalnego PKB za 2011 rok dawało 6,6 proc., mógł wprawić w osłupienie. Tym bardziej że z przecieków wynikało, że wynik sektora ma być „znacząco niższy" od prognozowanych 5,6 proc. PKB. Bo przecieki – niestety jak zwykle – były.

I faktycznie: komunikat opublikowany przez GUS 23 kwietnia, gdzie ujawniono wynik notyfikacji przesłanej 30 marca przez prezesa GUS do Komisji Europejskiej, potwierdził tę z dawna oczekiwaną pozytywną niespodziankę, która już jakiś czas temu niespodzianką przecież być przestała. Deficyt sektora oszacowany został na 77 959 mln PLN, co daje 5,1 proc. PKB.

W ten sposób jednak na oficjalnej stronie GUS w dziale rachunki narodowe inwestorzy znaleźć mogli przez pewien czas dwa sprzeczne ze sobą co do wymowy dokumenty: pod nr. 17 zawisła oficjalna notyfikacja wyniku sektora za 2011 r., zgodna z metodologią ESA 95; pod numerem 25 – równie oficjalne szacunki GUS również przeprowadzone w zgodzie z tą metodologią. Tyle że różnica w wyniku sektora sięgała – bagatela – kwoty 22 mld 644 mln zł.

Posługujemy się czasem przeszłym. Piszemy, że inwestorzy mogli znaleźć dwa sprzeczne ze sobą szacunki wyniku sektora, ponieważ około godziny 12 dokument z gorszym szacunkiem deficytu zwyczajnie, bez słowa wyjaśnienia, wyparował ze strony GUS. Nie zniknął jednak na szczęście z naszych komputerów.

Różnica w obu szacunkach sprowadzała się dotąd historycznie zazwyczaj do ułamka punktu procentowego. Tak było – co łatwo sprawdzić – w latach 2009 czy 2010. Tym razem różnica spęczniała jednak do 1,5 proc. PKB.

Przy wykorzystaniu prywatnych kontaktów usiłowaliśmy od końca ubiegłego tygodnia dociec, o co tu chodzi. Próbowaliśmy – bez powodzenia. Szczerze nad tym ubolewamy. Wiarygodność statystyk dotyczących stanu finansów publicznych państwa jest ważna zawsze. Ale nabiera szczególnej wagi w czasach tak trudnych jak teraz.

I dobrze by było, żeby ktoś to wreszcie zauważył. Urzędy państwowe nie mogą w sposób tak bezceremonialny obchodzić się z liczbami mającymi bezpośrednie przełożenie na zachowania inwestorów i wycenę złotowych aktywów. Nie mogą też bez słowa wyjaśnienia usuwać ze stron internetowych oficjalnych dokumentów. To budzi podejrzenia. Podkopuje wiarygodność.

A cierpliwość inwestorów też ma swoje granice.

Janusz Jankowiak jest głównym ekonomistą Polskiej Rady Biznesu  Mirosław Gronicki jest ekonomistą, był ministrem finansów w rządzie Marka Belki

Finanse
Warren Buffett przejdzie na emeryturę. Ma go zastąpić Greg Abel
Finanse
Berkshire ze spadkiem zysków, rośnie za to góra gotówki
Finanse
Polacy niespecjalnie zadowoleni ze swojej sytuacji finansowej
Finanse
Norweski fundusz emerytalny z miliardową stratą
Finanse
TFI na zakupach, OFE wyprzedają polskie akcje
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku