Ktoś, kto pamięta tamto płomienne przemówienie wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych wygłoszone w Monachium do europejskich elit, musi dzisiaj odczuwać gigantyczny dysonans poznawczy, obserwując histeryczne reakcje administracji Donalda Trumpa na internetowe komentarze po zamordowaniu prawicowego influencera Charliego Kirka podczas jego wystąpienia na uniwersyteckim kampusie. Kirk był w amerykańskiej polityce postacią tyleż wpływową, co kontrowersyjną, w Polsce jego poglądy sytuowałyby go gdzieś między Grzegorzem Braunem a ścianą, poróżniliby się pewnie wyłącznie o stosunek do Żydów.
Kryzys w administracji Trumpa i środowisku MAGA po klęsce „listy Epsteina”
Charlie Kirk miał wielu ślepych wyznawców i wielu zażartych wrogów, można się więc domyślić, że po tragicznej śmierci walka między tymi środowiskami jedynie przybrała na sile. Wiemy z naszego podwórka, jak to działa. A ponieważ administracja Donalda Trumpa przechodzi właśnie wizerunkowy kryzys, bo wbrew obietnicom nadal nie ujawniła „listy Epsteina”, odwrócenie uwagi od własnych kłopotów jest jej bardzo na rękę. Trochę mi to przypomina fabułę filmu „Wag the Dog” (u nas „Fakty i akty”), w którym prezydent USA zostaje przyłapany na podrywaniu nieletniej i żeby odwrócić uwagę opinii publicznej od skandalu, wymyśla fikcyjną wojnę w Albanii, przekierowując na nią uwagę mediów. Amerykańska administracja w swoim szaleństwie jest już tego niebezpiecznie blisko. Niestety, niektórzy nasi prawicowi politycy ślepo za nią idą w tym samym kierunku.
Czytaj więcej
Zamach na uniwersytecie w Utah przerwał karierę jednej z najciekawszych postaci amerykańskiej pra...
Marco Rubio zapowiedział cofnięcie wiz wszystkim obcokrajowcom, którzy w jakikolwiek sposób celebrowali morderstwo Kirka. Nasi prawicowi politycy już się zgłosili na ochotnika z donosami. „Róbcie skriny. USA nie wpuszczą obcokrajowca, który śmieszkuje ze zbrodni lub celebruje zamach. I tak trzeba, na pohybel szmaciarzom” – zachęca swoich zwolenników „wolnościowiec” Przemysław Wipler. Jeszcze dalej poszedł Dariusz Matecki, który zwrócił się bezpośrednio do Rubio z deklaracją, że sam niezwłocznie dostarczy amerykańskim służbom (!) listę celebrytów i influencerów, którzy w jakikolwiek sposób wyrazili poparcie dla tego politycznego morderstwa. Tak, ten sam Dariusz Matecki, który pytał, czy państwo polskie jest „na usługach Owsiaka”, gdy się okazało, że emerytka pisząca do Jerzego Owsiaka „Giń człowieku” ma z tego powodu kłopoty. Tak, w takim miejscu jesteśmy. Polski polityk w Polsce broni prawa do kierowania gróźb karalnych wobec nielubianej osoby, za to na ochotnika zgłasza amerykańskim służbom gotowość zadenuncjowania współobywateli dopuszczających się czegoś obrzydliwego, ale nawet na gruncie polskiego prawa niekaralnego.
„Z całą pewnością będziemy cię ścigać, jeśli będziesz kogokolwiek atakować mową nienawiści, czymkolwiek, i to niezależnie od tego, kto jest kim” – zapowiada prokurator generalna Pam Bondi, choć w amerykańskim prawie nie ma takiego pojęcia jak mowa nienawiści, a pierwsza poprawka do amerykańskiej konstytucji nie przewiduje wyjątków od wolności słowa. W innej wypowiedzi Bondi zapowiada ściganie firmy, która odmówiła wydrukowania plakatu zapraszającego na wydarzenie poświęcone pamięci Charliego Kirka.