Sylwetka Jerzego Wiśniewskiego - byłego prezesa PBG

Jerzy Wiśniewski, twórca jednej z czołowych firm budowlanych w Polsce przeżywa gorycz upadku

Publikacja: 15.07.2012 02:00

Sylwetka Jerzego Wiśniewskiego - byłego prezesa PBG

Foto: Fotorzepa, Szymon Łaszewski Szymon Łaszewski

Do niedawna właściciel PBG był uznawany za wzór błyskotliwej kariery w biznesie. Działalność na własny rachunek rozpoczął w 1994 r. Szybko znalazł się na listach najbogatszych Polaków, a należąca do niego firma stała się jedną z największych grup budowlanych w Polsce. Podkreślano jego zamiłowanie do sztuki, cygar i szybkich samochodów. Ostatnio przywoływany jest głównie jako przykład jeszcze bardziej spektakularnego upadku. Firma, która do niedawna miała wysokie zyski i regularnie płaciła dywidendy, walczy o przetrwanie. Jeśli jednak upadnie, to będzie jedno z najbardziej widowiskowych bankructw w historii polskiej gospodarki.

Błyskotliwa kariera

Jerzy Wiśniewski pierwsze kroki stawiał w Polskim Górnictwie Naftowym i Gazownictwie, w którym pracował przez 13 lat po ukończeniu Wydziału Budownictwa Lądowego na Politechnice Poznańskiej. Ten sam wydział ukończyła jego żona Małgorzata, z którą w 1994 r. założył „garażową" firmę budowlaną. Jak przyznawał w wywiadach, do PGNiG trafił przypadkiem. W czasie jego studiów popularnością cieszyły się tzw. stypendia fundowane, które polegały na tym, że po zakończeniu nauki stypendysta danej firmy (w tym przypadku PGNiG) zgłaszał się do niej na jakiś czas do pracy. Z gazową spółką rozstał się w związku z przeprowadzaną w niej restrukturyzacją. Wiśniewski dostrzegł zapotrzebowanie na usługi firm budujących stacje redukcyjno-pomiarowe. W ten sposób powstało PBG, które początkowo miało do dyspozycji dwa baraki i zatrudniało siedem osób.

W marcu akcje PBG wchodziły w skład WIG20. Trzy miesiące później sąd ogłosił upadłość spółki

Przełomowy był 1999 r., gdy zdobyło kontrakt na budowę pierwszej w Polsce samoobsługowej kopalni gazu. Potem zlecenia posypały się jak z rękawa. W?rekordowym pod względem zysku netto 2009 r. spółka zarobiła na czysto 209 mln zł przy przychodach na poziomie 2,6 mld zł (w 2011 r. obroty wyniosły aż 3,7 mld zł, ale zyski stopniały do 161 mln zł).

Spółki wchodzące w skład grupy odpowiadały za budowę trzech z czterech polskich aren na Euro 2012 (w Gdańsku, Poznaniu i Warszawie). Grupa jest też zaangażowana w budowę terminalu gazu skroplonego LNG oraz kilku odcinków autostrad.

Kontrakty drogowe, które miały być eldorado dla polskich firm budowlanych, dla wielu z nich okazały się jednak gwoździem do trumny.

– Jerzy Wiśniewski stworzył PBG i bardzo przyczynił się do rozwoju tej firmy. Z jednej strony wyróżnił się dobrym wyczuciem sektorów gazowego, paliwowego i hydrotechnicznego. Spółka była dotąd monopolistą, jeśli chodzi o kontrakty realizowane na zlecenie PGNiG – komentuje Robert Maj z KBC Securities. – Wiśniewski, wspólnie z pozostałymi członkami zarządu, odpowiada jednak również za wejście w segment budownictwa drogowego, który doprowadził firmę do upadku. Gdyby nie te kontrakty, to PBG nie balansowałoby dziś na granicy przetrwania, lecz byłoby jednym z niewielu podmiotów przygotowanych do realizacji zleceń energetycznych – podkreśla.

Spektakularny upadek

Szybki rozwój nie okazał się bezkosztowy. Jeszcze w połowie marca akcje PBG wchodziły w skład WIG20, indeksu największych spółek warszawskiej giełdy. Trzy miesiące później sąd ogłosił upadłość układową spółki. Zaledwie parę dni wcześniej wydawało się, że firma wynegocjowała z bankami finansowanie pomostowe, które miało jej dać więcej czasu. Nieoczekiwanie dla branży finansowej, na początku czerwca zarząd PBG poinformował o złożeniu wniosku o upadłość. Nieoficjalnie mówi się, że jednym z banków, który stawiał najbardziej wymagające warunki, jest Pekao i jego włoski prezes Luigi Lovaglio. Miał on zażądać zabezpieczenia na akcjach PBG należących do Wiśniewskiego, na co menedżer nie chciał się zgodzić.

– To, że PBG ma dzisiaj problemy, jest wynikiem kilku zdarzeń, które zbiegły się praktycznie w jednym czasie. Począwszy od nieudanej transakcji z hiszpańskim koncernem OHL (za pakiety kontrolne Hydrobudowy Polska i Aprivii PBG miało dostać 506 mln zł – red.), z której środki miały być przeznaczone na sfinansowanie strategii energetycznej. Poprzez realizację inwestycji na Euro 2012, w tym przede wszystkim kontraktów drogowych, jak i braku całkowitego rozliczenia wykonanych prac na Stadionie Narodowym – wylicza Jerzy Wiśniewski. – Problemy z płynnością wzięły się też z konieczności sfinansowania zakupu Rafako ze środków własnych PBG i dostępnych linii kredytowych (66 proc. akcji kosztowało 592,7 mln zł – red.) wobec wycofania się banku z finansowania tej transakcji. Nasze późniejsze starania o refinansowanie akwizycji niestety nie odniosły sukcesu. I wreszcie na braku ostatecznego porozumienia z bankami w sprawie kredytu pomostowego skończywszy. Nie mogliśmy się zgodzić na tak stawiane warunki i musieliśmy ochronić spółkę poprzez wniosek do sądu – dodaje.

Prezes PBG długo był ulubieńcem rynku. Kilka niespełnionych zapowiedzi, pogarszające się wyniki finansowe, a w końcu złożenie wniosku o upadłość mocno nadwerężyło jego reputację.

Dlatego pod koniec czerwca zrezygnował ze stanowiska i przeszedł do rady nadzorczej przedsiębiorstwa. Zastąpił go Mariusz Różacki, który jest też szefem zależnego od PBG?Rafako. Wiśniewski zapewnia, że rezygnacja była jego decyzją i nie została wymuszona przez wierzycieli, a powodem zmiany jest postawienie na inwestycje w energetyce, w czym specjalizuje się Rafako.

Brat pozostaje w cieniu

W biznesie budowlanym działa też starszy o trzy lata brat Wiśniewskiego – prezes i największy akcjonariusz Piecobiogazu. Na rynku mówi się, że starszy brat zawsze budził respekt młodszego. Większy sukces osiągnął jednak Jerzy, i to on pomagał Ryszardowi, jeśli należąca do niego firma miała problemy. Stąd duża skala współpracy firm. PBG było największym zleceniodawcą Piecobiogazu (zgodnie z zapowiedziami z okresu przygotowań do debiutu na giełdzie w latach 2008–2009 30–40 proc. jego przychodów pochodzić miało ze współpracy z PBG). Słabość tej ostatniej firmy rykoszetem odbiła się na wielu podwykonawcach. Nie pozostała też bez wpływu na Piecobiogaz. W połowie czerwca ta spółka też złożyła wniosek o upadłość układową.

Do niedawna właściciel PBG był uznawany za wzór błyskotliwej kariery w biznesie. Działalność na własny rachunek rozpoczął w 1994 r. Szybko znalazł się na listach najbogatszych Polaków, a należąca do niego firma stała się jedną z największych grup budowlanych w Polsce. Podkreślano jego zamiłowanie do sztuki, cygar i szybkich samochodów. Ostatnio przywoływany jest głównie jako przykład jeszcze bardziej spektakularnego upadku. Firma, która do niedawna miała wysokie zyski i regularnie płaciła dywidendy, walczy o przetrwanie. Jeśli jednak upadnie, to będzie jedno z najbardziej widowiskowych bankructw w historii polskiej gospodarki.

Pozostało 90% artykułu
Finanse
Będzie konkurs dla członków Rady Fiskalnej
Finanse
Jak przestępcy ukrywają pieniądze? Kryptowaluty nie są wcale na czele
Finanse
Były dyrektor generalny Binance skazany za pranie brudnych pieniędzy
Finanse
Podniesienie kwoty wolnej od podatku. Minister finansów Andrzej Domański zdradził kiedy
Finanse
Co się dzieje z cenami złota? Ma być jeszcze drożej
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił