- Silna gospodarka, rozmiary kraju oraz utrzymujący się wzrost gospodarczy predestynują Niemcy do odegrania takiej roli - powiedział Fratzscher w poniedziałek zagranicznym dziennikarzom akredytowanym w Berlinie, pytany, czy zgadza się z polskim ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim, który wzywał półtora roku temu Niemcy do objęcia przewodnictwa w procesie reformowania strefy euro.
- Nie możecie dominować, lecz macie przewodzić reformom - powiedział Sikorski w listopadzie 2011 roku w Berlinie, zwracając się do szefa niemieckiego MSZ Guido Westerwellego, podczas spotkania na forum Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej.
- Inwestując w swoją gospodarkę i wzmacniając ją, Niemcy mogą spełniać rolę lokomotywy wzrostu dla reszty krajów UE - powiedział Fratzscher. Zaznaczył, że "ze względu na obciążenia, wynikające z niemieckiej przeszłości, sprawowanie przez Berlin funkcji lidera "nie jest łatwe". Wskazał na antyniemieckie resentymenty, odżywające ostatnio w krajach UE.
Oceniając politykę niemieckiego rządu szef DIW uznał za słuszną diagnozę postawioną przez kanclerz Angelę Merkel, że "kryzys w Europie nie jest kryzysem wspólnej waluty euro i nie został wywołany zbyt wysoką konkurencyjnością gospodarki niemieckiej, lecz jest raczej następstwem problemów strukturalnych w niektórych krajach - nadmiernie rozdętego sektora bankowego w Hiszpanii i na Cyprze czy też zbyt rozbudowanego sektora publicznego w Grecji, Portugalii i Włoszech".
- Euro nie jest powodem kryzysu, euro zapobiegło jeszcze gorszemu kryzysowi - powiedział ekonomista.