Takie dane podał The Wall Street Journal powołując się na analizy federalnych grup badawczych, działających w publicznych interesach (PIRG). Ze 100 publicznych koncernów, 82 ma spółki zależne w rajach podatkowych i krajach o niskim opodatkowaniu, a wszystkie lokują zyski za granicą.
Gdyby teraz wróciły do USA, to musiałyby zapłacić podatek 35-procentowy od zysków. Kosztowałby je w sumie ponad 93 mld dol. W rajach zapłaciły podatek średniej stawce 6,9 proc. Różnica jest widoczna.
Najwięcej w zagranicznych bankach na koniec ubiegłego roku miał General Electric (108 mld dol.); drugi jest Apple (82,6 mld dol.) przed farmaceutycznym Pfizerem (73 mld dol.) i Microsoftem (60 mld dol.).
GE tłumaczy, że ponad połowa biznesu przypada na operacje zagraniczne „finansujemy je z zysków uzyskanych poza USA". Amerykańscy senatorowie próbują ustalić dlaczego rodzime koncerny płacą tak mało do kasy państwa. Senatorowie przedstawili raport, jak Microsoft, HP i Apple unikają płacenia podatków w Ameryce.
W Wielkiej Brytanii podobne pretensje parlament ma do Google, Starbucks i Amazon.