Wartość tzw. gospodarki cienia w Polsce w 2014 r. sięgnie 364 mld zł – wynika z raportu Instytutu na ten temat. Z tego ok. 21 mld zł zostanie wygenerowane w czarnej strefie związanej z prostytucją, handlem narkotykami oraz przemytem papierosów i alkoholu.
Instytut szacuje, że w latach 2010–2014 tego typu działalność zwiększała się średnio o 1 mld zł rocznie – z 17 mld zł w 2010 r. do 21 mld zł w 2014 r. Jej udział w PKB pozostawał na niemal niezmienionym poziomie ok. 1,2 proc. Wyliczenia te są o tyle istotne, że GUS tę część szarej strefy zacznie uwzględniać w obliczeniach PKB, począwszy właśnie od tego roku.
– Nielegalna i półlegalna działalność w zakresie prostytucji, narkotyków i przemytu zwiększy wartość naszego PKB – podkreśla Bohdan Wyżnikiewicz, wiceprezes IBnGR. – Nie zmieni jednak tempa wzrostu gospodarki, ponieważ dane zostaną retrospektywnie przeliczone dla lat wcześniejszych. Ale będzie to pewna korzyść dla rządu. W relacji do nominalnych wartości PKB odnoszone jest np. zadłużenie czy deficyt finansów publicznych – dodaje Wyżnikiewicz.
„Rz" przeanalizowała, że ta korzyść nie będzie znaczna, ale w pewnych sytuacjach może grać rolę. Przykładowo zadłużenie państwa (według metodologii krajowej) w 2013 r. wyniosło 943 mld zł. Gdyby PKB był większy o 20 mld zł, to dług w relacji do tej wartości spadłby z 57 proc. do 56,4 proc. Różnica wynosząca 0,6 pkt nie jest duża, ale gdy dług jest na granicy wyznaczonych limitów, może zaważyć na polityce fiskalnej. Zmiana w PKB będzie miała mniejszy wpływ na relacje dotyczące deficytu państwa, tu różnica wynosi mniej niż 0,1 pkt proc.
Ostatnio w sprawozdaniu z posiedzenia Naukowej Rady Statystycznej znalazły się informacje, że udział działalności nielegalnej w PKB oszacowano na 1,17 proc. w 2010 r., a w poprzednich latach wielkość ta oscylowała pomiędzy 0,98 proc. i 1,31 proc. Nie wiadomo, czy te liczby zostaną powtórzone w oficjalnych dokumentach GUS. Rzecznik Urzędu Artura Satora twierdził, że na posiedzeniu Rady zostały zaprezentowane eksperymentalne prace.