Niemiecka gospodarka w tym roku najprawdopodobniej powiększy się o 1,5 proc., a nie o 2 proc., jak się dotąd wydawało – powiedział w poniedziałek Klaus Wohlrabe, główny ekonomista instytutu Ifo. Skomentował tak najnowszy odczyt publikowanego przez monachijski ośrodek badawczy wskaźnika zaufania przedsiębiorców do gospodarki Niemiec.
Indeks Ifo, obliczany na podstawie ankiety wśród menedżerów 7 tys. firm, spadł w sierpniu do najniższego od lipca ub.r. poziomu 106,3 pkt ze 108 pkt w minionym miesiącu. Ekonomiści spodziewali się wprawdzie, że wskaźnik ten odnotuje czwartą zniżkę z rzędu, co jest najdłuższą spadkową passą od dwóch lat, ale tylko do 107 pkt.
Indeks Ifo sugeruje, że największa gospodarka eurolandu, która niespodziewanie skurczyła się w II kwartale o 0,2 proc. wobec I kwartału, także w tym kwartale pozostaje słaba.
– Kryzys na Ukrainie oraz rozczarowujące tempo ożywienia gospodarczego w strefie euro odbijają się na nastrojach niemieckich przedsiębiorców i w efekcie na poziomie inwestycji – ocenił Christian Schulz, ekonomista w banku Berenberg. – Tempo wzrostu niemieckiej gospodarki mogłoby przyspieszyć, gdyby zmniejszyły się napięcia na wschodniej Ukrainie. Ale to pozostaje odległą perspektywą, a więc dekoniunktura zapewne się utrzyma.
Na tle całej strefy euro Niemcy i tak mogą się pochwalić dobrą koniunkturą. Gospodarka całego eurolandu, jak przewidują ekonomiści, powiększy się w tym roku o 1 proc. Coraz więcej instytucji finansowych rewiduje swoje prognozy w dół. Według Citigroup PKB strefy euro wzrośnie tylko o 0,8 proc.