Według Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju cała Europa Środkowa i Wschodnia zanotuje w tym roku wzrost PKB o 1,3 proc. wobec 2,3 proc. w 2013. Będzie to czwarty z kolei rok, w którym region będzie się rozwijał w tempie mniejszym niż 3 proc.

Zaskoczeniem jest w tej sytuacji poprawa perspektyw w Polsce i na Węgrzech. Ekonomiści EBOR  przewidują w tym roku wzrost naszego PKB o 3 proc (wobec prognozy 2,8 proc. w maju), natomiast korekta dla Węgier wyniosła aż  1,2 pkt proc. w górę, do 2,8 proc. Przy tym EBOR zauważa, że wprawdzie zakaz importu polskiej żywności wprowadzony przez Rosjan zaważy na wzroście PKB, ale „zdejmie" z niego jedynie 0,2 pkt proc. W przypadku Węgier okazało się, że unijne sankcje nałożone na Rosjan tego kraju praktycznie nie dotyczą.  Ale – ostrzegają ekonomiści EBOR – wszystkie korzystne czynniki dla tego kraju są krótkotrwałe. Dotyczy to głównie dużych publicznych wydatków na infrastrukturę, finansowanych w przeważającej mierze grantami UE, i administracyjnych obniżek cen, a także obciążenia banków kosztami zmiany zasad rozliczania walutowych kredytów hipotecznych.

Bardziej niż Polska ucierpiały już i ucierpią w przyszłości kraje bałtyckie, które bezpośrednio odczują sankcje nałożone na Rosję i rosyjskie działania odwetowe. Mniejszy będzie z tego powodu eksport i wpływy z powodu ograniczeń w transporcie.

Wsparcie dla separatystów i działania wojskowe na Ukrainie dotknęły już gospodarki rosyjskiej. W maju EBOR prognozował jej wzrost o 0,6 proc. w tym roku. Teraz wiadomo, że w najlepszym razie Rosję czeka gospodarcza stagnacja, w przyszłym roku zaś recesja na poziomie 0,2 proc. Nałożone na Federację sankcje  spowodowały drastyczne pogorszenie nastrojów w biznesie, pogłębione jeszcze po zablokowaniu dostępu rosyjskich banków do rynków finansowych. Do tego doszły ucieczka kapitału i spadek kursu rubla.

Najdotkliwiej działania wojenne odczuje oczywiście Ukraina, której PKB może w tym roku spaść nawet o 9 proc. – Wszelkie prognozy dla tego kraju są obarczone ogromną niepewnością – mówił jednak podczas prezentacji raportu Erik Bergloff, główny ekonomista EBOR.