Mimo lekkiej poprawy koniunktury, oznacza to, że przemysł drugiej pod względem wielkości gospodarki świata kurczył się już ósmy miesiąc z rzędu.
Zaskakująco słabe okazały się też oficjalne dane PMI, opublikowane w niedzielę przez Narodowe Biuro Statystyczne. Wskaźnik dla przemysłu nie zmienił się w porównaniu z wrześniem i wyniósł 49,8 pkt. Każdy jego odczyt poniżej 50 pkt oznacza pogorszenie koniunktury. Oficjalny PMI dla chińskiej branży usługowej spadł w tym czasie z 53,4 pkt do 53,1 pkt, czyli najniższego poziomu od 2008 r. Te dane sugerują, że gospodarka Chin najprawdopodobniej nie osiągnie w tym roku rządowego celu wzrostu gospodarczego wyznaczonego na 7 proc.
- Słaby popyt pozostaje największą przeszkodą dla wzrostu gospodarczego a ryzyko deflacji związane ze spadającymi cenami surowców wymaga uwagi władz - twierdzi He Fan, ekonomista z Caixin Insight Group.
Spowolnienie gospodarcze w Chinach jak na razie nie zaszkodziło mocno gospodarce strefy euro. PMI dla przemysłu eurolandu wzrósł z 52 pkt we wrześniu do 52,3 pkt w październiku. Pozytywnym zaskoczeniem był m.in. odczyt przemysłowego PMI z Włoch, gdzie wskaźnik ten sięgnął 54,1 pkt, czyli najwyższego poziomu od trzech miesięcy. Dobrze wypadły też Holandia (53,7 pkt, najwyżej od dwóch miesięcy) i Austria (53 pkt, najwyżej od 20 miesięcy). Poprawy nie było jednak widać we Francji (50,6 pkt, tyle samo co we wrześniu), Hiszpanii (51,3 pkt, najniżej od 22 miesięcy) i Niemczech (52,1 pkt, najniżej od trzech miesięcy).
- W Niemczech zapasy towarów wzrosły po raz pierwszy w tym roku, co sugeruje, że przyszły wzrost popytu zostanie mocniej pokryty zapasami niż wzrostem produkcji - wskazuje Oliver Kolodseike, ekonomista z Markit Economics.