Kiedy w 1980 roku wyjeżdżał z Polski, miał 19 lat i torbę, w której były spodnie i sandały, razem trzy kilogramy bagażu. Dziś jest laureatem dwóch Oscarów, stałym współpracownikiem Stevena Spielberga.
– Operator musi zrozumieć scenariusz i przełożyć słowa na obrazy – mówi. – Niestety, wielu z nas często nie potrafi wyrzec się chęci stworzenia ładnych kadrów. To błąd. Kino jest jak życie. Nie zawsze piękne. Dlatego, żeby odtworzyć rzeczywistość w studiu, trzeba mieć pod powiekami prawdziwe obrazy świata.
Janusz Kamiński to największa polska kariera we współczesnym Hollywood.Urodził się w Ziębicach w 1959 roku. Jego ojciec był generalnym technologiem we wrocławskiej fabryce wodomierzy. Młodzieńcze lata Janusza przypadły na czas gierkowski, w którym przenikały już do Polski zachodnie wzorce. Bardzo atrakcyjne.
– Byłem zafascynowany amerykańską kulturą i muzyką – mówi Kamiński. – Nasze wyobrażenia o Ameryce kształtowały wówczas filmy: "Znikający punkt", "Taksówkarz", "Swobodny jeździec", "Nocny kowboj", obrazy Altmana.
Postanowił szukać kolorowego życia, wolności. Przez Wiedeń pojechał do Stanów. Do Chicago, bo od znajomego dostał adres kogoś, u kogo mógłby się tam zahaczyć.