Reklama

Nasz króliczek spod muru

Świąteczną niespodziankę zgotowali nam młodzi warszawscy filmowcy Bartek Konopka i Piotr Rosołowski. Zrealizowany przez nich dokument „Królik po berlińsku“ zaproszono do konkursów dwóch prestiżowych festiwali. My zobaczymy film na Planete Doc Review.

Publikacja: 10.04.2009 01:21

ekipa „Królika po berlińsku“: Piotr Rosołowski, Anna Wydra i Bartek Konopka na Checkpoint Charlie.

ekipa „Królika po berlińsku“: Piotr Rosołowski, Anna Wydra i Bartek Konopka na Checkpoint Charlie.

Foto: materiały prasowe

Wielkanoc kojarzy się z kurczaczkami, barankami czy zajączkami (lub króliczkami). Jednak dokument Bartka Konopki i Piotra Rosołowskiego, choć nosi tytuł “Królik po berlińsku” (w niemieckiej wersji “Mauerhase”, a w angielskiej – “Rabbit a la Berlin”) z tradycją Wielkiej Nocy związany jest jedynie za sprawą dobrej nowiny. Jak donosi nam bowiem producentka Anna Wydra, obraz zakwalifikował się do konkursów prestiżowych festiwali Hot Docs w Toronto i Visions du Reel w Nyon.

Wiadomo już także, że polska premiera tego filmu odbędzie się w maju na festiwalu Planete Doc Review. Będzie jej towarzyszyć panel dyskusyjny związany z przypadającą na ten rok 20. rocznicą obalenia muru berlińskiego.

Co z wspólnego z tym politycznym wydarzeniem mają króliki? I dlaczego polscy filmowcy się nimi zajęli?

Tysiące swobodnych, dzikich królików, nieprzynależących do żadnej ze stron – ani wschodniej, ani zachodniej – zamieszkiwało tzw. strefę śmierci ciągnącą się wzdłuż muru berlińskiego. Pas ziemi między dwoma wrogimi politycznie obszarami, na którym ginęli uciekinierzy z Berlina Wschodniego, okazał się rajem dla długouchych zwierząt. Zielona trawa, brak drapieżników... Przez 28 lat żyły tam zamknięte, ale i bezpieczne. Kiedy mur runął, musiały poszukać dla siebie nowego miejsca.

Na pomysł, by z “króliczej” perspektywy opowiedzieć o przełomowym dla współczesnej Europy wydarzeniu, zwrócili uwagę Niemcy. Scenariusz Polaków wybrali spośród wielu propozycji przedstawionych na międzynarodowych targach. Także kolejnym koproducentom (m.in. z Wlk. Brytanii, Belgii i Finlandii) przypadła do gustu alegoryczna opowieść o potomkach zwierzaków, które dwie dekady temu rozbiegły się po Berlinie. I – jak dowiedzieli się twórcy 50-minutowego dokumentu, w berlińskim Departamencie Dzikich Zwierząt – w zachodniej części miasta żyje aż dziesięć dużych kolonii szaraków.

Reklama
Reklama

Zrealizowany w konwencji filmu przyrodniczego “Królik...” to dla Konopki i Rosołowskiego już druga próba opowiedzenia o ludziach przez pryzmat zwierząt. Pierwszy był dokument “Ballada o kozie” (Nagroda Planete na Berlinale 2004).

Rosołowskiemu (współscenarzyście i autorowi zdjęć) “Królik...” otworzył szansę na dalszą pracę w Berlinie. Konopka (reżyser obrazu) wrócił do Polski. 31 marca odebrał wraz z Piotrem Borkowskim nagrodę w polskiej edycji konkursu Hartley-Merrill za scenariusz “Lęk wysokości”. Jesienią w warszawskim Studiu Munka rozpocznie zdjęcia do realizowanego na jego podstawie pełnometrażowego fabularnego debiutu.

Wielkanoc kojarzy się z kurczaczkami, barankami czy zajączkami (lub króliczkami). Jednak dokument Bartka Konopki i Piotra Rosołowskiego, choć nosi tytuł “Królik po berlińsku” (w niemieckiej wersji “Mauerhase”, a w angielskiej – “Rabbit a la Berlin”) z tradycją Wielkiej Nocy związany jest jedynie za sprawą dobrej nowiny. Jak donosi nam bowiem producentka Anna Wydra, obraz zakwalifikował się do konkursów prestiżowych festiwali Hot Docs w Toronto i Visions du Reel w Nyon.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Reklama
Film
Daniel Olbrychski – wiele twarzy artysty
Film
Nie żyje wielki artysta dokumentu Marcel Łoziński
Film
Nie żyje Terence Stamp. Słynny aktor miał 87 lat
Film
Narnia wraca na ekran z Meryl Streep. Reżyseruje autorka sukcesu „Barbie"
Film
Nie żyje krytyk filmowy Andrzej Werner
Materiał Promocyjny
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Reklama
Reklama