„Sztuka nie istniałaby bez krytyki. Wyobrażam sobie siebie i moich kolegów jako brzegi rzeki. Sztuka to woda, która płynie między nami. My nadajemy jej kierunek. Bez brzegów rzeka byłaby tylko rozlewiskiem – mówi w czasie wykładu James Figueras i przeprowadza zabawny eksperyment na temat odbioru obrazu.
Tak zaczyna się „Obraz pożądania”. Ale zaraz potem Giuseppe Capotondi zaczyna dryfować w stronę kina sensacyjnego. Figueras, z poznaną podczas wykładu dziewczyną, jedzie do zamku nad jeziorem Como, gdzie specjalne zadanie ma dla niego multimilioner, kolekcjoner sztuki Joseph Cassidy. Na skraju jego posiadłości w niewielkim domu mieszka słynny malarz, którego wystawa zrobiła furorę w 1968 roku. Potem jednak ktoś zaprószył ogień i wszystkie zgromadzone tam dzieła spłonęły. Jerome Debney wycofał się z czynnego życia. Dziś – jak głosi plotka – starszy pan maluje tylko dla siebie. Multimilioner chce umożliwić krytykowi wywiad z milczącym od 50 lat artystą i oczekuje, że w zamian krytyk z pracowni mistrza ukradnie dla niego jedno z jego dzieł.