Festiwal „Żydowskie motywy” ma swoją publiczność. Rozglądam się po sali. Nie tylko ludzie starsi. Bardzo dużo młodzieży. Przeglądam katalog. Przy wielu nazwiskach autorów filmów znajduję daty urodzenia: 1973, 1979, 1987. Są rozliczenia z przeszłością, ale są też próby odnalezienia się w dzisiejszym świecie, określenia własnej tożsamości, szukania równowagi między wiernością żydowskiej tradycji a wymogami współczesności.
[wyimek][link=http://www.rp.pl/temat/295454_Zydowskie_motywy.html]Czytaj też specjalny dodatek [/link][/wyimek]
Oglądałam w tym roku filmy „Żydowskich motywów” jako juror. Jeszcze przed festiwalem zadałam sobie pytanie: na co czekam? Pomyślałam, że na pewno nie na kolejne dokumenty o Holocauście, jakich widziałam już multum. Potem zrozumiałam, że zrobiłam niesłuszne założenie. Doświadczenie nazizmu i II wojny światowej było dla narodu żydowskiego tak potwornym przeżyciem, że muszą je przetrawiać kolejne pokolenia — dzieci i wnuki tych, którzy przeszli przez getta i obozy zagłady.
Były więc w konkursie dzieła monumentalne, jak trzygodzinny „Einsatzgruppen. Brygady śmierci”. Michael Prazan rzetelnie zebrał materiał na temat czterech grup operacyjnych stworzonych dla jednego celu: wymordowania Żydów. Poza dużą ilością zdjęć archiwalnych, znalazły się w filmie taśmy z procesów zbrodniarzy hitlerowskich w ZSRR, rozmowy z ludźmi, którzy się z tymi oddziałami zetknęli, a przede wszystkim z członkami formacji pomocniczych Einsatzgruppen. Kiedy jeden z nich beznamiętnie opowiada o zabijaniu dzieci, ciarki przechodzą po plecach. Dokumentaliści stale wynajdują mało znane epizody II wojny światowej: wywózki czeskich Żydów do Polski, obóz koncentracyjny w Serbii, aferę warszawskiego Hotel Polski, gdzie w 1943 roku powstało coś w rodzaju ambasady dla Żydów, mogących tam za duże pieniądze kupić paszport.
Były też filmy pokazujące, jak głęboki ślad pozostawiła ta trauma w ludziach. „Pizza w Auschwitz” to historia wycieczki do Polski, na jaką zabiera swoje dorosłe dzieci mieszkający w Izraelu były więzień obozu. Nie mógł ich na tę podróż namówić przez lata, bo chciały odciąć się od przeszłości, a rosnąc w Izraelu miały własne traumy. I choć uważają, że nie warto oglądać się wstecz, pękną wśród baraków, gdzie ojciec spędził młodość.