Niech żyją antypody! dokument Wiktora Kossakowskiego

Dzisiaj w Warszawie rusza Planet+ Doc Film Festival. Wydarzeniem będzie dokument „Niech żyją antypody!”

Publikacja: 11.05.2012 02:03

Wiktor Kossakowski realizując „Niech żyją antypody” dotarł do ośmiu miejsc naszego globu. Niezwykły

Wiktor Kossakowski realizując „Niech żyją antypody” dotarł do ośmiu miejsc naszego globu. Niezwykły mecz koszykówki na Hawajach

Foto: Planete+doc film festival

Głośny film Wiktora Kossakowskiego otwierał ostatni festiwal filmowy w Wenecji, dostał też w 2011 roku nominację do Europejskiej Nagrody Filmowej.

Rosja – widok z okna

Kossakowski jest dziś jednym z najciekawszych dokumentalistów Starego Kontynentu. Ma 41 lat. Jest Rosjaninem, urodził się w Leningradzie. Zaczął pracę w tamtejszym Studiu Form Filmowych jako 18-latek. Jego dokumentalny debiut „Biełowowie" zdobył worek nagród na międzynarodowych festiwalach.

W „Rosji z mojego okna", robiąc zdjęcia z własnego mieszkania, obserwował codzienne życie Petersburga: drobne zdarzenia, które na co dzień uchodzą uwadze zapędzonych ludzi. Z tych kadrów zbudował ciekawy portret współczesnej Rosji.

– Sztuka może jednocześnie przyglądać się detalom i opowiadać o uniwersaliach – opowiada „Rz" Wiktor Kossakowski. – Albo zbliża się kamerę, pokazując coraz mniejszy wycinek rzeczywistości, albo odwrotnie – odchodzi coraz dalej, ukazując szerszą perspektywę. „Widok z okna na Rosję" nie był opowieścią o mojej ulicy. Tylko o moim kraju.

Taką metodę obserwacji Kossakowski stosuje też w „Niech żyją antypody!".

– Podróżując przez Argentynę, zobaczyłem człowieka, który z małego mostka łowił ryby – mówi. – Ten obrazek, ozłocony zachodzącym słońcem, wydał mi się niewyobrażalnie piękny. Pomyślałem: A co zobaczyłbym, gdybym wzdłuż linii wędki wywiercił dziurę w ziemi? Co jest po drugiej stronie? Usiadłem przy globusie – dokładnie po przeciwnej stronie mojej argentyńskiej oazy spokoju był Szanghaj, jedno z najbardziej ruchliwych miast świata.

– Próbowałem znaleźć inne miejsca leżące po przeciwnych stronach kuli ziemskiej – dodaje reżyser. – A ponieważ większa część naszego globu pokryta jest wodą, odkryłem zaledwie kilka takich osi. Hiszpania – Nowa Zelandia, amerykańskie Hawaje – afrykańska Botswana, jezioro Bajkał i przylądek Horn.

Swoją podróż Kossakowski zaczął od Nowej Zelandii. Tam przez przypadek sfilmował wielkiego wieloryba, który wypłynął na brzeg oceanu, by popełnić samobójstwo.

– Po drugiej stronie ziemi, w Hiszpanii, w lesie oddalonym 50 km od Madrytu znalazłem wielki kamień w kształcie wieloryba. Pomyślałem, że ocieram się o metafizykę.

Kossakowski nie ułatwia widzom oglądania filmu. Nie zalewa ich słowami komentarza, nie epatuje nowymi technologiami jak Wim Wenders czy Werner Herzog. Działa na ich wyobraźnię obrazami. Fotografuje naturę – czasem patrzy na świat z góry, z lotu ptaka. Czasem podchodzi z kamerą bardzo blisko, pokazuje detale.

Żyjemy kulturą

– Próbuję zaszczepić w ludziach szacunek dla odmienności i inności – deklaruje reżyser. – Tolerancję dla świata, który może być całkowicie inny niż nasz.

Kossakowski mieszka w Petersburgu. Bo – jak mówi – to jedno z najpiękniejszych miejsc świata, gdzie ludzie są inni niż w Moskwie. – Nie pozwoliliśmy podbić naszych serc biznesowi. Żyjemy mocniej kulturą – wyjaśnia.

Pracuje jednak głównie za granicą.

– W dzisiejszej Rosji trudno być uczciwym artystą – powiedział mi. – Ludzie żyją polityką, skrywają w sobie kompleksy. Wytkniesz im jakąkolwiek wadę – zostaniesz rusofobem. Dostojewski, Gogol i Czechow mogli sobie pozwolić na twórczą wolność. Teraz widzowie od razu wydają werdykt: jest za Putinem albo przeciw. A przecież nie o to chodzi w kinie.

Kossakowski ma jednak świadomość, że nawet ucieczka w odległe zakątki świata nie uwolni go od jego dziedzictwa.

– Im więcej podróżuję, tym bardziej fascynuje mnie Rosja – przyznaje. – Mówi się, że mamy wspaniałą duszę, a jednocześnie wciąż prowadzimy wojny. Obcych podejmujemy wszystkim, czym mamy w domu, ale zaraz później atakujemy inny naród. Jesteśmy dziko leniwi, ale udało nam się kiedyś zawładnąć ogromny kawałek świata. Jest w nas tyle sprzeczności... Nie rozumiem swojego kraju i jestem go bardzo ciekawy.

Należy do tego samego pokolenia rosyjskich twórców co Sergiej Łoźnica i Sergiej Dworcewoj. Czuje z nimi generacyjną więź, mimo że oni postawili na film fabularny.

– Dobry dokument to ten, który ogląda się jak fabułę – twierdzi. – Dobrą fabułę odbiera się jak rejestrację rzeczywistości. Nie zastanawiam się, jaki gatunek filmowy uprawiam, chcę po prostu patrzeć na świat przez obiektyw kamery.

A gdy pytam dokumentalistę, czy zjeżdżając świat, pozostał optymistą, odpowiada:

– Generalnie tak. Robiąc „Niech żyją antypody!", przez cztery lata podróżowałem po całym globie. I odkryłem, że na świecie jest mnóstwo pięknych, otwartych i dobrych ludzi. Tylko skąd w tej sytuacji bierze się tak straszne zło, jakiego doświadczyliśmy w XX wieku i jakie wnieśliśmy już w nowe stulecie?

Atrakcyjny program

Odbywający się w Warszawie (11 – 20 maja) i we Wrocławiu (14 – 20 maja) Planete+ Doc Film Festival ma 14 sekcji. Prezentowane są dokumenty opisujące różne oblicza współczesnego świata. Przemiany społeczne i polityczne, ruchy ekologiczne, miłość, ślady po New Age, rewolucje. Ze swoimi filmami do Polski przyjadą m.in. Tony Gatlif, który w „Oburzonych" rejestruje dzisiejsze niepokoje, i Michael Glawogger („Chwała dziwkom"), austriacki artysta konsekwentnie pokazujący podziały ekonomiczne. Nie zabraknie także sztuki skromnej, delikatnej. Obraz „Charlotte Rampling. Spojrzenie" zaprezentuje jego bohaterka, słynna aktorka, odtwórczyni głównej roli w skandalizującym „Nocnym portierze". Na festiwalu będą też interesujące polskie tytuły, m.in. wielokrotnie nagradzany „Paparazzi" Piotra Bernasia.

Głośny film Wiktora Kossakowskiego otwierał ostatni festiwal filmowy w Wenecji, dostał też w 2011 roku nominację do Europejskiej Nagrody Filmowej.

Rosja – widok z okna

Kossakowski jest dziś jednym z najciekawszych dokumentalistów Starego Kontynentu. Ma 41 lat. Jest Rosjaninem, urodził się w Leningradzie. Zaczął pracę w tamtejszym Studiu Form Filmowych jako 18-latek. Jego dokumentalny debiut „Biełowowie" zdobył worek nagród na międzynarodowych festiwalach.

W „Rosji z mojego okna", robiąc zdjęcia z własnego mieszkania, obserwował codzienne życie Petersburga: drobne zdarzenia, które na co dzień uchodzą uwadze zapędzonych ludzi. Z tych kadrów zbudował ciekawy portret współczesnej Rosji.

– Sztuka może jednocześnie przyglądać się detalom i opowiadać o uniwersaliach – opowiada „Rz" Wiktor Kossakowski. – Albo zbliża się kamerę, pokazując coraz mniejszy wycinek rzeczywistości, albo odwrotnie – odchodzi coraz dalej, ukazując szerszą perspektywę. „Widok z okna na Rosję" nie był opowieścią o mojej ulicy. Tylko o moim kraju.

Pozostało 82% artykułu
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów