Może dlatego, że w kinie się spala. Mówi, że nie można oddzielić życia od sztuki. Ale odbierając Oscara za tytułową rolę w „Lincolnie" był wyluzowany jak rzadko, żartował z Meryl Streep.

Urodził się w Londynie, ale dorastał w Irlandii. Jego matka była aktorką, dziadek – producentem filmowym, ojciec – poetą. Jednak Daniel czas spędzał na ulicy, w młodzieżowych gangach. Mówi, że aktorstwo go uratowało. Po studiach przez wiele lat występował w teatrze. Ale podczas premiery „Hamleta" w londyńskim National Theatre zaczął rozmawiać z własnym ojcem, który umarł na raka, gdy on miał 15 lat. Nigdy nie wrócił na scenę.

W filmie wystąpił po raz pierwszy w 1971 roku, w „Tej przeklętej niedzieli" Schlesingera. Jednak skalę swoich możliwości pokazał dopiero w połowie lat 80., gdy na ekrany weszły filmy „Moja mała pralnia" Stephena Frearsa i „Pokój z widokiem" Jamesa Ivory'ego. W pierwszym był punkiem, eksfaszystą i homoseksualistą. W drugim – gderliwym snobem z okresu króla Edwarda. A w 1989 roku w „Mojej lewej stopie" zagrał irlandzkiego malarza z porażeniem mózgowym. To był jego pierwszy film z Jimem Sheridanem. I pierwszy Oscar. Każdy inny aktor poszedłby za ciosem, ale nie Day-Lewis.

Nie odmawiał tylko Sheridanowi. Zagrał w „W imię ojca" i „Bokserze". W tym ostatnim filmie był dawnym wypalonym wewnętrznie terrorystą, chcącym dojść do ładu ze sobą. Potem zniknął z ekranu na pięć lat. Wrócił, gdy Scorsese zaproponował mu rolę w „Gangach Nowego Jorku". Aktorzy mówią, że profesjonalista gra, a potem zapomina o roli. – Bzdura – twierdzi Day-Lewis. – Tak można występować w reklamach. Przy „Mojej lewej stopie" przez wiele tygodni nie opuszczał wózka inwalidzkiego. Członkowie ekipy musieli go znosić ze schodów i taszczyć ponad kablami. Na planie „Gangów Nowego Jorku" w czasie przerw siedział sam przy stole i ostrzył noże. Współpracownicy bali się do niego podejść. Grając Daniela Plainview z „Aż poleje się krew", pracował fizycznie, żeby innego wyglądu nabrały jego ręce. Za tę rolę dostał drugiego Oscara.

Dziś mówi, że jest awanturnikiem uspokojonym. W młodości romansował z filmowymi partnerkami, a Isabelle Adjani urodziła mu w 1995 roku syna. Ale ten związek nie przetrwał. Rok później Daniel Day-Lewis ożenił się z Rebeccą Miller, córką pisarza Arthura Millera. Są razem do dziś, to jej aktor dziękował ze sceny. Mają dwóch synów. Mieszka w Irlandii, gra w Stanach. Jego przyjaciele utrzymują, że stale jest nieobliczalny. On sam jednak zapewnia, że wie już, kim jest: – Idealizm pozbawiony wątpliwości jest niebezpieczny, jednak życie bez idealizmu jest mniej warte.