Hobbit w kinach

Tolkienowska bajka zyskała na ekranie epicki rozmach, ale ciążą jej hollywoodzkie klisze. Film już w kinach - pisze Marcin Kube.

Aktualizacja: 29.12.2014 07:53 Publikacja: 29.12.2014 06:56

Hobbit w kinach

Foto: Forum Film

Po gigantycznym sukcesie pierwszej Tolkienowskiej trylogii filmowej „Władca pierścieni" w reżyserii Petera Jacksona kwestią czasu pozostawało, kiedy sfilmowany zostanie „Hobbit". Wydana w 1937 r. powieść opowiada o wyprawie Bilbo Bagginsa w towarzystwie gromady krasnoludów do ich dawnego królestwa, Ereboru, nad którym obecnie pieczę sprawuje smok Smaug. Akcja „Hobbita" o kilkadziesiąt lat poprzedza „Władcę pierścieni", w której głównym bohaterem jest inny hobbit – Frodo Baggins, siostrzeniec Bilba.

Pierwsza część serii przypominała w swym tempie teatr telewizji, druga – kino akcji utrzymane w stylistyce gry komputerowej. Ostatnia część – „Bitwa pięciu armii", która właśnie weszła do kin – bliska jest z kolei filmom wojennym z epickimi scenami batalistycznymi. Starcie toczy się na wielu frontach i w wielu sceneriach. To walka na miecze i topory, ale też na czarną i białą magię.

Adaptacja jak serial

Ekranizacja Jacksona zachowuje tolkienowskiego ducha, ale w wielu momentach przytłacza rozmiłowanie twórców w nowych technologiach. Chociaż część z nich rzeczywiście robi piorunujące wrażenie, jak choćby smok Smaug, który niczym bombowiec niszczy miasto w ogniu, a jego ofiarami są bezbronni mieszkańcy.

W „Bitwie..." sojusze międzyplemienne są chwiejne. Krasnoludy nie chcą dotrzymywać paktów ani z nikim dzielić się skarbem. Elfy ignorują zło i cierpienie, jeśli tylko nie dotyczy ich bezpośrednio. Z kolei ludzie stanowią podatną na populizm i chwilowe uniesienia masę.

Zwycięstwo będzie pyrrusowe i – jak wiadomo z późniejszego „Władcy pierścieni" – przyniesie krótki pokój, bo zło odrodzi się ze wzmożoną siłą, co wspaniale pokazał Jackson w pierwszej filmowej trylogii.

Z niedługiej powieści reżyser zrobił trzy filmy trwające w sumie dziewięć godzin. Tyle czasu starczyłoby na przeczytanie książki na głos. Nie jest to jednak oczywisty skok na kasę, dlatego że w dobie fascynacji wielogodzinnymi serialami widz zapewne pragnąłby adaptacji jeszcze dłuższej. Tak żeby można było przy niej zarwać nie jedną, ale nawet dwie czy trzy noce.

Dlatego warto wrócić do wcześniejszych części „Hobbita" i potraktować trylogię jako całość. Trzeba też przypomnieć, że „Hobbit" i „Władca Pierścieni" stanowią owoc fascynacji Tolkiena staroangielską mitologią, jego doświadczeń frontowych z I wojny światowej, a także, co może najważniejsze, głębokiej religijności.

Jackson, pisząc scenariusz, nie bał się przerabiać oryginału. Sięgnął po „Silmarillion" i pozostałe opowiadania Tolkiena o Śródziemiu, tworząc w ten sposób spójną historię i zachowując ducha oryginału. W miejscach, w których angielski pisarz stosował baśniowe omówienie, Jackson wstawił naturalizm i psychologiczną wiarygodność, tak jak to zrobił Christopher Nolan w „Batmanie". Jest tu miejsce na romans, okrutną śmierć i żądzę zemsty.

Technologia kryje klisze

Gorzej u Jacksona z poczuciem humoru. Żarty są miejscami wdzięczne i rubaszne, ale zbyt wiele tu infantylnych gagów. Rażą też hollywoodzkie schematy – bohaterowie wydają ostatnie tchnienia, jakich oglądaliśmy już dziesiątki na ekranie, skaczą po sypiących się wieżach jak po dachach ciężarówek. Gandalf i Galadriela walczą z duchami Nieumarłych, jakby przeniesiono ich wprost z gry na konsolę.

I wreszcie najpoważniejszy zarzut, który można odnieść do całej trylogii – twórcy za bardzo zaufali cyfrowej technologii, pozbawiając nas autentycznych plenerów i scenografii, które tak bardzo zachwycały we „Władcy pierścieni".

To wrażenie pogłębia fakt, że trylogię stworzono w technologii 3D, i dodatkowo w trybie 48 wyświetlanych klatek filmowych na sekundę, a nie, tak jak to było dotychczas, 24.

Kino w okresie gwałtownej zmiany technologicznej traktuje widza jak królika doświadczalnego. Bezbronność widza potęguje fakt, że wiele opinii ekspertów i amatorów znosi się wzajemnie i ciężko dojść, która technologia jest dla kinomana najlepsza.

Dlatego warto jako główne kryterium oceny „Hobbita" przyjąć fakt, że to, co najistotniejsze i najcenniejsze w powieści Tolkiena, znalazło swoje odbicie na ekranie. Choć z lekkim cyfrowym naddatkiem.

Najdroższa trylogia świata

Budżet

Hobbicka seria kosztowała ok. 745 milionów dolarów. Wynika z tego, że każda część miała ćwierćmiliardowy budżet.

Czyli niemal tyle samo, ile ostatnia część Batmana „Mroczny Rycerz powstaje" (2012). Wcześniejsza trylogia „Władca pierścieni" pochłonęła dwa razy mniej pieniędzy. Jako całość „Hobbit" jest zatem najdroższym przedsięwzięciem w historii kina, ale jeśli traktować każdą część osobno, to przegrywają one chociażby z „Piratami z Karaibów. Na krańcu świata" (2007), które wyprodukowano za 300 milionów dolarów.

Widownia w pierwszy weekend w Polsce

Pierwsza część „Hobbit. Nieoczekiwana podróż" była nad Wisłą absolutnym hitem kinowym. W pierwszy weekend obejrzało ją ponad pół miliona widzów.

Druga część „Pustkowie Smauga" pobiła tamten wynik i w ciągu pierwszych trzech dni wyświetlania obejrzało ją 612 tys. Polaków. Z tymi liczbami wygrywa jedynie „Shrek Trzeci" (2007) – 700 tys. widzów. Dla porównania polskich „Bogów" (2014) w pierwszych dniach obejrzało 216 tys. widzów.

Zyski na świecie

Dwie pierwsze części „Hobbita" przyniosły dotych- czas zyski w wysokości ponad 2 miliardów dolarów. Ostatnia część również świetnie radzi sobie w kinach na świecie.

Wcześniejsza trylogia „Władca pierścieni" po zsumowaniu wpływów z biletów kinowych i kin IMAX przyniosła zysk około 3 miliardów dolarów. Drugie tyle twórcy zarobili z DVD oraz zabawek i gier. W ostatnich latach najbardziej kasowym pojedynczym filmem pozostaje „Avatar" (2009), który zarobił 2,78 miliarda.    —mku

Film
22. Millennium Docs Against Gravity pokaże świat bez retuszu
Film
Już dzisiaj dowiemy się, kto wygrał Krakowską Nagrodę Filmową Andrzeja Wajdy! | 9 dzień 18. Mastercard OFF CAMERA
Film
Mastercard OFF CAMERA: Kraków zalany słońcem i ciekawymi filmami
Film
Największe katastrofy finansowe Hollywood ostatnich miesięcy. Na liście gwiazdy
Film
„Pierce” (reż. Nelicia Low) z Krakowską Nagrodą Filmową Andrzeja Wajdy Mastercard OFF CAMERA 2025!
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku