„Diuna: Część druga”
Reż.: Denis Villeneuve. Wyk.: Timothee Chalamet, Zindaya, Javier Bardem, Rebecca Ferguson.
Ten film miał otworzyć w ubiegłym roku festiwal canneński. Producenci wycofali go, bo trwał strajk aktorów i nie mogli liczyć na odpowiednią promocję. W tej sytuacji premierę przenieśli na rok 2024. No i jest. Ocalały z rzezi swojego rodu Paul razem z matką chroni się wśród ludu Fremenów – nomadów czekających na swojego zbawcę i przywódcę. Niektórzy właśnie w Paulu widzą kogoś, kto wyzwoli Arrakis.
W drugiej części „Diuny” Villeneuve pyta o poświęcenie jednostki dla społeczeństwa, ale też pokazuje twarze imperializmu, tęsknotę za mesjaszem i religijny fanatyzm, pyta o korupcję władzy, przypomina o… ekologii. Wszystko to, choć zamknięte jest w wielkim widowisku science-fiction, wydaje się tętnić współczesnymi problemami. Ciekawe jest i to, że pewne myślowe wyrafinowanie Villneuve’owi udało się osiągnąć w gigantycznej machinie produkcyjnej za 200 mln dolarów. Wielki atut filmu stanowi też obsada. Timothee Chalamet jest fascynujący jako Paul, Zendaya jest jak zawsze piękna, a klasą dla siebie jest Javier Bardem. Blisko trzygodzinna projekcja jest wyjątkowym widowiskiem i naprawdę nie nuży.
Czytaj więcej
„Diuna: Część druga” daje jeszcze więcej, niż obiecywała pierwsza część z 2021 r. Denis Villeneuve stworzył genialne widowisko, a Timothée Chalamet udowadnia, że jest świetnym, charyzmatycznym aktorem.
Będzie wielki przebój kasowy? Niewątpliwie. Już podczas pokazów przedpremierowych „Diuna 2” zarobiła 12 mln dolarów (w przypadku pierwszej części „Diuny” było nie niespełna 6 mln.), a 95 proc. widzów, którzy wyrazili swoją opinię w portalu Rotten Tomatoes uznało film za znakomity. Według wstępnych prognoz film Villeneuve’a może w ciągi swojego pierwszego weekendu w kinach zarobić ok. 80 mln dolarów.