„Półkowniki” czasów komercji. Polscy widzowie nie znają najciekawszych tytułów artystycznych minionego roku

W najbliższym czasie na polskie ekrany wejdą najgłośniejsze filmy artystyczne ubiegłego roku. Tylko dlaczego tak późno?!

Publikacja: 22.01.2024 03:00

„Anatomia upadku” Justine Triet. Premiera polska 23 lutego

„Anatomia upadku” Justine Triet. Premiera polska 23 lutego

Foto: materiały prasowe

Sezon nagród filmowych w pełni, ale polskim widzom trudno temu wyścigowi kibicować. Najciekawszych tytułów artystycznych minionego roku po prostu nie znają. Wprowadzanie ambitnego kina nie jest, co prawda, łatwe i niesie spore ryzyko. Jednak w tym roku opóźnienia w stosunku do większości krajów Europy mamy duże.

Dystrybutorzy nie wykorzystali nawet luki, jaka powstała na rynku, gdy z powodu strajku aktorów wielkie wytwórnie przekładały premiery blockbusterów. Wydaje się, że czekali na sezon oscarowy, mając nadzieję, że wieści o nominacjach staną się bezpłatną reklamą. Zwycięzcy wielkich festiwali, zdobywcy Złotych Palm, Złotych Lwów czy Europejskich Nagród Filmowych dopiero teraz zaczynają wchodzić na polskie ekrany.

Kiedy premiera „Anatomii upadku” Justine Triet

Jednym z najważniejszych, a może wręcz najważniejszym filmem europejskim ubiegłego roku była „Anatomia upadku” Justine Triet. Teoretycznie jest to dramat sądowy: zapis procesu granej przez Sandrę Huller pisarki, oskarżonej o zabicie męża. W istocie to znakomite, niepokojące kino psychologiczne.

Francuska reżyserka opowiedziała o tym, co może kryć życie zwyczajnej, dobrze prosperującej rodziny. Zapytała, czym jest prawda i czy jesteśmy w stanie do niej dojść. W 2023 r. „Anatomia upadku” zdobyła canneńską Złotą Palmę, ma też pięć Europejskich Nagród Filmowych i blisko 60 innych wyróżnień na całym świecie. U nas na ekrany wejdzie dopiero 23 lutego.

Dopiero pod koniec ubiegłego tygodnia zadebiutował w naszych kinach zwycięzca wrześniowego festiwalu w Wenecji – „Biedne istoty” Yorgosa Lanthimosa.

Czytaj więcej

„Biedne istoty” łączą sprawność kina amerykańskiego z wyrafinowaniem europejskim

Przykra wydaje się też nieobecność „Strefy interesów”. Jonathan Glazer opowiedział o rodzinie komendanta obozu Rudolfa Hössa, żyjącej w czasie II wojny światowej w swoim małym raju, w pięknym domu z ogrodem, tuż obok muru Auschwitz. Pokazał na ekranie poczucie wyższości płynące z ideologii, obojętność na niewyobrażalną zbrodnię i na cierpienie innych, zanik moralności i empatii. Film ze świetną Sandrą Huller w roli żony Hössa jest polską koprodukcją Ewy Puszczyńskiej. Kilka dni temu nominację do nagrody BAFTA za zdjęcia dostał Łukasz Żal, a za scenografię Joanna Maria Kuś oraz Katarzyna Sikora. „Strefa interesów” to także pewniak w wyścigu oscarowym. Polscy widzowie na możliwość obejrzenia filmu będą musieli czekać aż do 8 marca.

„Opadające liście” i „Priscilla” mają datę polskiej premiery

„Opadające liście” Akiego Kaurismakiego (Grand Prix Jury w Cannes i nagroda Fipresci) to opowieść fińskiego mistrza o skromnych ludziach, o ich tęsknotach i prawie do szczęścia. Wymieniana jest jako pretendent do nominacji oscarowej w kategorii filmu zagranicznego. Na ekranach świata „Opadające liście” zarobiły najwięcej ze wszystkich obrazów Fina. W Polsce wejdą na ekrany 8 lutego. Także luty przyniesie „Priscillę” Sofii Coppoli, film o miłości nastolatki i wielkiego Elvisa Presleya. Są też ważne tytuły, które nie mają daty polskiej premiery. „Ja, kapitan” Matteo Garrone to historia dwóch szesnastolatków, którzy przed nędzą uciekają z małej wsi w Senegalu i próbują dostać się do Włoch. Garrone, który pokazuje ich drogę, też ma poważne szanse na nominację Oscarową. Podobnie jak „Perfect Days” Wima Wendersa, nakręcony w Japonii obraz o tokijskim sprzątaczu toalet. Garstka polskich widzów będzie mogła ten film obejrzeć pod koniec stycznia, podczas Dni Filmu Niemieckiego.

Co zadziwiające – nie lepiej bywa z rodzimymi filmami. Drastycznym przykładem jest tu „Kos” Pawła Maślony, który we wrześniu 2023 roku zdobył gdyńskie Złote Lwy.

„Kos” łamie nudne konwencje stereotypowego dramatu kostiumowego, a także zasady fałszywej, hurraoptymistycznej polityki historycznej. Jest opowieścią o Tadeuszu Kościuszce, który z afroamerykańskim kompanem, przyjeżdża do Polski z Ameryki.

Film Pawła Maślony ma bardzo współczesny wydźwięk: Reżyser mówi o naszym stosunku do polityki, władzy, wolności, społecznych nierówności, wrogów zewnętrznych. Na ekrany kin „Kos” wejdzie 26 stycznia.

Czytaj więcej

Kos, czyli płonąca Polska Pawła Maślony

Zdobywcą Srebrnych Lwów gdyńskich jest „Imago” Olgi Chajdas – postpunkowy dramat o młodej kobiecie, która w ponurej rzeczywistości późnego PRL-u i na początku transformacji usiłuje wykrzyczeć swoją potrzebę wolności. Wciąż nie została podana data premiery.

„Kobieta z…” Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta odniosła sukces, dostając się do prestiżowego głównego konkursu festiwalu weneckiego. To niełatwa opowieść o transseksualistce. O mężu i ojcu, który czuje, że w życiu jest nie na swoim miejscu, bo powinien był urodzić się kobietą. Film ma trafić na ekrany dopiero 5 kwietnia.

Część tych tytułów można było „upolować” na rozmaitych festiwalach. Do zwyczajnego widza trafiają one z dużym opóźnieniem. Ale w myśl zasady „lepiej późno niż wcale” warto nie przegapić ich premiery.

Sezon nagród filmowych w pełni, ale polskim widzom trudno temu wyścigowi kibicować. Najciekawszych tytułów artystycznych minionego roku po prostu nie znają. Wprowadzanie ambitnego kina nie jest, co prawda, łatwe i niesie spore ryzyko. Jednak w tym roku opóźnienia w stosunku do większości krajów Europy mamy duże.

Dystrybutorzy nie wykorzystali nawet luki, jaka powstała na rynku, gdy z powodu strajku aktorów wielkie wytwórnie przekładały premiery blockbusterów. Wydaje się, że czekali na sezon oscarowy, mając nadzieję, że wieści o nominacjach staną się bezpłatną reklamą. Zwycięzcy wielkich festiwali, zdobywcy Złotych Palm, Złotych Lwów czy Europejskich Nagród Filmowych dopiero teraz zaczynają wchodzić na polskie ekrany.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Cannes: Polska koprodukcja rywalizuje z filmami Coppoli, Lanthimosa i Sorrentino
Film
Festiwal w Cannes z cieniem #metoo. Mają paść poważne oskarżenia wobec gigantów
Film
Piotr Adamczyk gra mafioso. Kiedy odmawiał grania playboyów, uratowała go Ameryka
Film
Cannes 2024: Coppola, Lanthimos i „Furioza. Saga Mad Max” powalczą o Złotą Palmę
Film
Nie żyje Roger Corman, "król filmów klasy B"