Dominacja Minionków

Po pandemii superprodukcje trzymają się mocno, ale kino artystyczne kuleje.

Publikacja: 15.07.2022 03:00

Animacja „Minionki: Powrót Gru” pobiła rekord weekendowego otwarcia w XXI wieku

Animacja „Minionki: Powrót Gru” pobiła rekord weekendowego otwarcia w XXI wieku

Foto: UIP

Rynek w ostatnim czasie wystrzelił właśnie dzięki superprodukcjom. Do tej pory letni box-office wynosi 2,27 mld dol. To 217 proc. więcej niż było o tej samej porze rok wcześniej i tylko 12 proc. mniej niż w roku 2019.

Zdarzają się już sukcesy spektakularne. Taki odnoszą animowane „Minionki: Powrót Gru”, które w premierowy weekend w czasie amerykańskiego Święta Niepodległości zarobiły tylko w USA i Kanadzie 125,1 mln dolarów. To więcej niż dotychczasowy rekord XXI wieku, gdy „Transformers 3” przyniósł 115 mln.

Pobite rekordy

To również wspaniały wynik dla samych Minionków. Ich pierwsza część „Jak ukraść księżyc” w 2010 roku przysporzyła na świecie 510 mln dol. „Minionki. Powrót Gru” już dzisiaj mają na koncie ponad 420 mln dol. wpływów, a przecież film nie wszedł jeszcze na ekrany Japonii, Korei Południowej, Włoch. W Polsce ma już 1,4 mln widzów.

Gru jest 12-letnim chłopcem, który marzy, by przyłączyć się do bandy największych złoczyńców. Wpada w tarapaty, z których na wszelkie sposoby próbują go wyciągnąć Minionki. W kinach zachodnich na film wybierają się całe grupy nastolatków w wieku 13–15 lat, którzy Minionki pamiętają z dzieciństwa. Przychodzą w minionkowych strojach, czyli eleganckich marynarkach, a nawet garniturach. Na TikToku hasło #GentleMinions ma 61 mln followersów, którzy publikują zdjęcia z wypraw na seanse.

Analitycy bacznie obserwują, jak publiczność wraca po pandemii. Wyniki czerwca napawają optymizmem, Amerykanie zostawili w kasach 985 mln dol. I choć wciąż jest to mniej niż przed pandemią, to i tak więcej niż w czerwcu 2021 r. (409 mln dol.).

Sukcesy kasowe w ostatnim czasie odniosło jednocześnie kilka superprodukcji. Wszelką konkurencję pokonał na razie „Top Gun. Maverick” z Tomem Cruisem jako słynącym z brawury pilotem. Film zarobił już na świecie ponad 1,2 mld dol. Ma już wyniki lepsze od np. „Titanica”, a wciąż pnie się w górę.

Dobrze idą też inne przeboje. „Doktor Strange w multiwersum obłędu” z Benedictem Cumberbatchem w roli głównej przyniósł dotąd 954 mln dol., „Jurassic World. Dominion” mimo słabych recenzji – zarobił już 879 mln dol. I wreszcie kolejny „Batman” z Robertem Pattinsonem, który w 2022 roku zbił już niemałą fortunę – 771 mln dol.

Wyniki tych filmów goni „Thor. Miłość i grom”, który wszedł na ekrany w ostatni weekend, jednocześnie w 47 krajach i zarobił łącznie 302 mln dol. W ten sposób zaliczył najlepszy wynik otwarcia ze wszystkich czterech „Thorów”.

Hity i porażki

Jednak Hollywood wystrzelał się już z wielkich hitów, głównie zresztą kolejnych części dawnych przebojów. Tymczasem wśród filmów, które osiągnęły lub mają jeszcze szansę osiągnąć wynik 100 mln dol., jest tylko jeden spoza komiksowo-przygodowych serii. To „Elvis” Baza Luhrmanna – o Elvisie Presleyu i jego wieloletnim menedżerze Tomie Parkerze.

Następna wielka nadzieja Marvela/Disneya „Black Panther: Wakanda Forever” planowana jest dopiero na listopad. Sony zapowiada wprowadzenie na ekrany swojego hitu „Spider-Man: No Way Home. The More Fun Stuff Version” we wrześniu. Generalnie jednak jesień ma być raczej pełna filmów dla dojrzałych widzów, a także komedii romantycznych. I dopiero wyniki tych premier pozwolą ocenić realne skutki pandemii w kulturze filmowej.

W polskich kinach – tak jak wszędzie – najlepiej sobie radzą amerykańskie hity. W czasie ostatniego weekendu widzowie głównie wybierali „Thora”, obejrzało go 266 tysięcy osób. Ponadmilionowa publiczność stała się udziałem animacji „Sing 2”, „Sonik 2. Szybki jak błyskawica” i „Minionków...”, a także, „Top Gun. Maverick”, „Dr Strange’a”.

Inne tytuły właściwie toną. „Elvis” Buza Luhrmanna wszedł na ekrany trzy tygodnie temu w dużej liczbie ponad 400 kopii i do tej pory zgromadził tylko 260 tysięcy widzów. „Boscy” z Penelope Cruz i Antonio Banderasem przyciągnęli niespełna 80 tys. widzów. Futurystyczny thriller „Yang” z Colinem Farrellem obejrzało w pierwszych 10 dniach 12 tysięcy osób, a bardzo interesującą „13 dzielnicę” wybitnego twórcy francuskiego Jacquesa Audiarda – zaledwie 25 tysięcy widzów.

Szansą dla kina artystycznego są festiwale gromadzące komplety widzów. Te wielkie – jak zaczynające się wkrótce Nowe Horyzonty – jak i te małe, których w Polsce jest bardzo wiele. Może to też jest dzisiaj sposób na życie filmu artystycznego.

Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu