Widzowie pamiętają go z takich filmów jak: „Droga smoka”, „Chiński łącznik”, „Wejście Smoka”. Urodził się 27 listopada 1940 roku w chińskiej dzielnicy San Francisco. Według starochińskiego kalendarza – urodzony w Roku Smoka – otrzymał później przydomek „Mały Smok”. Karierę artystyczną, dzięki kontaktom zawodowym ojca, aktora, rozpoczął bardzo wcześnie. Już jako sześciolatek zagrał w filmie „Narodziny ludzkości”, był obiecującym aktorem dziecięcym. Mając 13 lat, za namową ojca, zaczął uczyć się kung-fu.
- Woda to najdelikatniejsza substancja na świecie, a jednak potrafi przeniknąć najtwardszą skałę – tłumaczył kilka lat później Bruce Lee filozofię kung fu.
Opanował różne odmiany tej sztuki walki, także wiele odmian boksu, poznał japońskie systemy walki jujitsu, aikido, ćwiczył taekwondo i karate.
- Sztuki walki ukształtowały mnie jako aktora, wojownika, człowieka – wyznawał kilka lat później Lee.
Bruce miał kilka lat, kiedy rodzina wróciła do Hongkongu. Jako kilkunastolatek wstąpił do młodzieżowego gangu, a wkrótce został jego przywódcą. Rodzice wysłali go do Seattle do USA, by tam skończył studia. Dniami uczył się, a nocami pracował w restauracji. Szybko porzucił jednak to zajęcie i otworzył prywatną szkołę kung-fu dla wszystkich chętnych, nie tylko - Chińczyków. Miał ogromne aspiracje, podobał mu się amerykański styl życia. Brakowało pieniędzy, ale z żoną Lindą, synkiem Brandonem i córką Shannon tworzyli szczęśliwą rodziną.
- Pamiętam jego energię – kochał mnie, bawił się ze mną – pamięta Shannon.
Zagrał w kilku filmach, ale bez sukcesu. Kłopotem był akcent, trudny dla amerykańskiej widowni, azjatycki bohater w roli głównej też stanowił problem.
- Wesoły, świetny kolega – wspomina koleżanka z planu i dodaje. – Odmawiał ról uwłaczających Chińczykom.
Wydawało się, że złą passę przełamie udziałem w serialu „Zielony szerszeń”, w którym zrobił świetne wrażenie na widzach i ekipie realizacyjnej. Niestety, serial został zdjęty z anteny z uwagi na kiepską oglądalność.
- Hollywood go odrzuciło – wspomina żona Linda.