Jeszcze bardziej mroczny „House of Cards”

Prezydent Frank Underwood i jego żona Claire powracają w piątym sezonie serialu, który od wtorku jest dostępny na platformie Netflix.

Publikacja: 30.05.2017 17:53

Kevin Spacey (Frank) i Robin Wright (Claire Underwood)

Kevin Spacey (Frank) i Robin Wright (Claire Underwood)

Foto: materiały prasowe

Minął rok od premiery poprzedniego sezonu, ale w świecie tego serialu nie upłynęło nawet kilkanaście godzin. „Ta chwila jest większa niż my" – mówi Frank Underwood do swojego rywala, republikanina Willa Conwaya, na pogrzebie ofiary terrorystów powiązanych z ICO (serialowa wersja tzw. Państwa Islamskiego). I chociaż fikcyjna kampania na chwilę ulega zawieszeniu, to Underwoodowie mają jasny plan, jak ją wygrać: podsycaniem strachu.

Widzowie „House of Cards" przyzwyczaili się do tego, że ich ulubiona serialowa para nie cofnie się przed niczym – nawet przed morderstwami, aby utrzymać władzę i realizować swoje plany. A jednak nowy sezon już na samym wstępie uderza mrocznym tonem.

Wszystkie chwyty dozwolone – tę zasadę Frank Underwood (Kevin Spacey) i jego żona (Robin Wright) stosują z ekstremalną wręcz konsekwencją. I to powoduje, że coraz trudniej się z nimi utożsamiać czy nawet ich lubić. Ale oglądanie tego, jak radzą sobie ze swoimi przeciwnikami i z własnymi słabościami, nadal wciąga.

Nowy sezon pojawia się też w nowym politycznym kontekście. Wcześniejsze toczyły się za prezydentury Obamy, który w niczym Underwooda nie przypominał. Teraz widzowie mogą próbować odnajdywać w pomysłach politycznych Underwooda i jego metodach odniesień do Donalda Trumpa. W kilku sprawach będzie to całkiem łatwe, mimo że w wielu sytuacjach o realizmie można mówić tylko w umownych kategoriach.

„House of Cards" nigdy nie było opowieścią tylko o Franku Underwoodzie, o jego doradcach i wrogach. To też historia małżeństwa i politycznej współpracy Franka i jego żony.

Ów wypróbowany swoisty silnik całej opowieści nie zawodzi i w nowym sezonie. Claire jako kandydatka na wiceprezydenta odgrywa jeszcze większą rolę we wszystkim, co robi Frank. Robin Wright kreuje postać prawdziwej żelaznej damy polityki, która bezwzględnością i determinacją nie ustępuje mężowi.

Relacja małżonków Underwood to oś serialu, ale na szczęście nie ma mowy o skręcie – jak to zdarzało się w poprzednich sezonach – w kierunku opery mydlanej.

To nadal jest drapieżna opowieść o polityce i ludziach, którzy dla utrzymania władzy zrobią absolutnie wszystko. I chociaż w 13 nowych odcinkach zdarzają się dłużyzny – zwłaszcza w jego środkowej części – to nadal chce się śledzić całość, odcinek po odcinku.

W ekipie nie ma już co prawda scenarzysty Beau Willamona, ale jego następcy pokazują, że mają nowe pomysły na projekt, który zbudował globalną siłę Netflixa, a Franka Underwooda wykreował jako polityka, który nie cofnie się przed niczym. Teraz dołączyła do niego żona. Oboje tworzą zabójczy duet.

Film
Cannes’25: Tom Cruise walczy z demonem sztucznej inteligencji i Rosjanami
Film
Festiwal w Cannes oficjalnie otwarty. Nagroda za całokształt twórczości dla Roberta De Niro
Film
Cannes 2025: Trump kontra europejskie kino
Film
„Zamach na papieża". Jest zwiastun filmu Bogusława Lindy i Władysława Pasikowskiego
Film
Nieznana biografia autora „Zezowatego szczęścia". Zapomniany mistrz polskiego kina