Dojrzewanie nie jest łatwe. Burza hormonów, walka z całym światem, marzenia, które muszą zderzyć się z rzeczywistością. W „Ostatnim komersie”, który wygrał konkurs mikrobudżetów na festiwalu w Gdyni - Dawid Nickel  opowiada o dziewczynach i chłopakach, którzy w małym miasteczku czekają na tytułową zabawę kończącą czas nauki w szkole.

Dawid Nickel sięgnął po uhonorowaną w 2017 roku nagrodami im. Conrada i Gombrowicza książkę Anny Cieplak „Ma być czysto”. Zaczerpnął z niej wątek niechcianej ciąży i piętnastolatek gadających o facetach. Sporo dodał od siebie. Urodzony w Kędzierzynie-Koźlu zna klimaty małych miast.

Powstała ciekawa  opowieść o młodzieży wchodzącej w życie, które nie niesie wielkich perspektyw, o dojrzewaniu, odkrywaniu swojej seksualności, małych marzeniach i wielkich rozczarowaniach. A wszystko to zanurzone jest w leniwej atmosferze lata, które przyciąga bohaterów nad miejski basen. Bo co jeszcze można robić? Tutaj życie toczy się właśnie między basenem i kościołem, między kolejnymi blantami, wśród mało znaczących rozmów. Ale emocje są podobne wszędzie. Pierwsze uczucia, pierwsze rozczarowanie, pierwsze odrzucenie. I samotność. Przejmująca, bolesna. Brak autorytetów, pustka w domu. Skrywana za fałszywymi pozami tęsknota za bliskością.

Galapagos Films/mat.pras.

Dawid Nickel nikogo nie ocenia. Po prostu obserwuje bohaterów. Niby niewiele się tu dzieje, a wszystko buzuje. Do tego dochodzą świetne dialogi. Uwagi rzucane od niechcenia,  jakby przypadkiem podsłuchane. Równie naturalna jest „Ostatnim komersie” gra aktorów. Reżyser  przemieszał studentów pierwszych lat szkół teatralnych z bardziej doświadczonymi wykonawcami i naturszczykami. Ze znakomitym rezultatem. Nikt tu nie próbuje grać pierwszych skrzypiec, cały zespół doskonale zdaje egzamin. Choć trudno nie zauważyć Sandry Drzymalskiej i partnerującego jej amatora – Michała Sitnickiego.