Allen nas kręci

Ameryka odwróciła się od Woody'ego Allena. Europa nadal go kocha

Publikacja: 07.04.2010 19:54

„Co nas kręci, co nas podnieca” to komedia o kulturowym zderzeniu. Film od piątku w kinach

„Co nas kręci, co nas podnieca” to komedia o kulturowym zderzeniu. Film od piątku w kinach

Foto: kino świat

Po pięciu latach przerwy, trzech obrazach zrealizowanych w Londynie i jednym w Barcelonie, Woody Allen powrócił do ukochanego Nowego Jorku w komedii "Co nas kręci, co nas podnieca". A także ulubionego tematu: poszukiwania sensu życia. Oczywiście z przymrużeniem oka.

[wyimek]Woody Allen wraca do Nowego Jorku - [link=http://www.rp.pl/artykul/9131,458091_Woody_Allen_wraca_do_Nowego_Jorku.html]zobacz ma tv.rp.pl[/link] [/wyimek]

Za oceanem ten powrót nie spotkał się z entuzjazmem. "New York Times", "Rolling Stone", "Variety", "USA Today" i "Los Angeles Times" wytknęły reżyserowi, że film zrobił na siłę. Odkurzył stary scenariusz, napisany jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku, tylko po to, by zaprezentować kilka zgranych numerów.

[srodtytul]Recepta na szczęście [/srodtytul]

Od dekady narzekania na Allena w Ameryce stały się rytuałem. Większość jego filmów przechodzi bez echa. Gazety informują, że poza koneserami niewielu chce je oglądać. Tymczasem w Europie popularność twórcy "Annie Hall", "Manhattanu" i "Złotych czasów radia" nie słabnie. Jest fetowany na festiwalu w Cannes – "Co nas kręci, co nas podnieca" wzbudziło tam entuzjastyczną reakcję. Już nakręcił czwarty film w Londynie. Następny na jego liście ma być Paryż.

Skąd ta różnica w odbiorze twórczości reżysera? "Co nas kręci, co nas podnieca" może posłużyć za klucz do zrozumienia tej zagadki.

Boris Yelnikoff (Larry David), 70-letni emerytowany fizyk, po rozstaniu z żoną i próbie samobójczej żyje samotnie w zapuszczonym mieszkanku na Manhattanie. Kiedyś ponoć otarł się o Nobla. Teraz dorabia, ucząc dzieci grać w szachy. Jest zrzędliwy, cierpi na ataki paniki i nerwicę natręctw. Zawsze, gdy myje, ręce śpiewa "Happy Birthday", bo ma go to chronić przed zarazkami! Yelnikoffa rozweselają jedynie spotkania z przyjaciółmi w nowojorskich kafejkach, podczas których może ponarzekać na otaczający go świat.

Pewnego dnia pod drzwiami domu spotyka 20-letnią Melodie (Evan Rachel Wood), głupiutką i naiwną blondynkę z Południa. Dziewczyna nie tylko zamieszka u Yelnikoffa, ale także wyjdzie za niego za mąż. Jednak ta historia miłosna będzie miała przewrotny happy end, gdy do Nowego Jorku przybędą rodzice Melodie. Najpierw matka dewotka (znakomita Patricia Clarkson), a później ojciec (Ed Begley Junior)...

Allen dowcipnie pokazuje kulturowe zderzenie konserwatystów z głębokiej prowincji z liberalną atmosferą Nowego Jorku, przekonując, że miasto ma na wszystkich zbawienny wpływ. Pozwala im odkryć własną tożsamość. Zgorzkniały starzec może oczarować młódkę, a religijna tradycjonalistka odnaleźć w sobie duszę awangardowej artystki. Tylko odrzucając presję tradycji i społecznych konwenansów można znaleźć receptę na szczęście, miłość. A przy okazji oswoić egzystencjalne lęki: przed śmiercią, przemijaniem, obojętnością losu.

To libertyńskie w duchu przesłanie – podane w konwencji farsowego żartu – świetnie wpisuje się w wolnomyślicielskie tradycje Europy. Dowodzi również, że Allen coraz wyraźniej zwraca się ku filozofii i kulturze Starego Kontynentu. We "Wszystko gra" i "Śnie Kasandry" prowadził dowcipny dialog z Dostojewskim i Szekspirem. W "Co nas kręci, co nas podnieca" widać inspiracje Sartrem, Kierkegaardem.

[srodtytul]Komik z przeszłości [/srodtytul]

Ale purytańskiej Ameryki Allen w ten sposób nie rozbawił. Zbyt dużo zamieszania pod koniec lat 90. wywołał tutaj jego rozwód z Mią Farrow i związek z ich adoptowaną córką Soon-Yi Previn (wzięli ślub w 1997 roku), aby Amerykanie pękali teraz ze śmiechu, oglądając na ekranie opowieść o romansie emeryta z pół wieku młodszą dziewczyną. Allen miał chyba tego świadomość, bo choć rola Borisa Yelnikoffa była wręcz stworzona dla niego, obsadził w niej komika Larry'ego Davida znanego z serialu "Curb Your Enthusiasm". Nie pomogło. Recenzenci za oceanem i tak napisali, że ma obsesję na punkcie młodych kobiet.

Na Starym Kontynencie Allen dorobił się statusu mistrza kina. Tak jak kiedyś Ingmar Bergman i Federico Fellini. Tymczasem w Stanach Zjednoczonych postrzegany jest przede wszystkim jako żydowski komik, którego czas przeminął. Jak pisze Paul Harris w "The Guardian", Allen nie trafia do nowego pokolenia amerykańskich Żydów, bo nie opowiada wiarygodnie o ich nadziejach i obsesjach. Lepiej od niego robią to inni, m.in. Jerry Seinfeld (autor "Kronik Seinfelda").

W czołówce "Co nas kręci, co nas podnieca" napisom towarzyszy piosenka "Hello, I Must Be Going" z "Sucharków w kształcie zwierząt" (1930) braci Marx. Dla kinomana z Europy będzie to świadectwo nostalgicznego hołdu dla klasyków komedii. Dla amerykańskiego widza dowód, że Woody Allen ugrzązł w przeszłości.

 

 

Po pięciu latach przerwy, trzech obrazach zrealizowanych w Londynie i jednym w Barcelonie, Woody Allen powrócił do ukochanego Nowego Jorku w komedii "Co nas kręci, co nas podnieca". A także ulubionego tematu: poszukiwania sensu życia. Oczywiście z przymrużeniem oka.

[wyimek]Woody Allen wraca do Nowego Jorku - [link=http://www.rp.pl/artykul/9131,458091_Woody_Allen_wraca_do_Nowego_Jorku.html]zobacz ma tv.rp.pl[/link] [/wyimek]

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Film
Krakowski Festiwal Filmowy będzie w tym roku pełen hitów
Film
Festiwal w Cannes i zaskakujące opowieści o rodzinie
Patronat Rzeczpospolitej
Największe kino plenerowe w Polsce powraca!
Film
Festiwal w Cannes 2025. Amerykanin Wes Anderson wciąż jest jak duże dziecko
Film
Kontrowersyjny Julian Assange bohaterem dokumentu nagrodzonego w Cannes