Na rynku książki dominuje banalny obraz Wawelu: kolorowo-cukierkowy, pobożny sformatowany na potrzeby mało wymagającego turysty. Inicjatywa Zamku Królewskiego próbuje przełamać ten stereotyp: czarno-biały „Wawel” Jana Bułhaka nie schlebia masowym gustom, adresowany jest do koneserów sztuki i pasjonatów historii. W dziejach polskiej fotografii to dokument wyjątkowy.
Ojciec polskiej fotografii, gorący patriota, wreszcie pedagog i teoretyk fotografii, swoją działalność związał przede wszystkim z terenami Kresów Wschodnich dawnej Rzeczypospolitej.
Jego zdjęcia Wilna należą do katalogu ikon polskiej fotografii, łącząc pietyzm dokumentu z malarskością obrazu. Bułhak fotografował też Lwów, Lublin, Poznań, Wołyń, Pomorze, Śląsk, Warszawę, także Kraków, ale jego wawelski epizod należy do najmniej znanych.
Po raz pierwszy Bułhak przyjechał do Krakowa w 1897 roku. Przez dwa lata studiował historię i literaturę na Uniwersytecie Jagiellońskim, studia przerwał z powodu trudnej sytuacji rodzinnej.
Koniec XIX wieku był okresem wielkiego upadku wawelskiego wzgórza, zamienionego przez wojska austriackie na cytadelę. Renesansowy zamek służył wówczas za wojskowe koszary, a miejsce wyburzonych historycznych budowli zajmowały koszarowe budynki i place ćwiczeń. Polacy mogli bywać tylko w katedrze.