"Dwaj ludzie" to etiuda o niebieskich ptakach, a może cyrkowcach, którzy wychodzą z morza na plażę, niosąc ciężką drewnianą szafę. Swoją odmiennością wywołują wśród ludzi zdziwienie i agresję. Nikt nie chce wpuścić ich z ciężkim rekwizytem do restauracji czy tramwaju. Ciągle są przeganiani, nie pasują nigdzie i do nikogo.
– W tamtym ponurym czasie liczyła się dla nas tylko sztuka – mówił Polański. – Temu, co nas otaczało, okazywaliśmy pogardę. Lenin powiedział, że film jest najważniejszą ze sztuk, i korzystaliśmy z tego jak z wariackich papierów. W łódzkiej szkole filmowej mogliśmy robić rzeczy, które gdzie indziej w czasach stalinowskich były nie do pomyślenia. Chcieliśmy być kolorowi jak jazzmani. To niesamowite, że w czasach, kiedy nie było telefonów komórkowych, barwne towarzystwo z całej Polski potrafiło dać sobie cynk i skrzykiwało się na jam session w odległym mieście. Naszym guru był Krzysztof Komeda. Ubóstwialiśmy go za nowoczesną grę. Bez niego nie byłoby mojej etiudy.
– Ciężko było kręcić, ciężko było targać szafę – wzdychał Polański, wspominając powstanie etiudy. – Pamiętam, że Kuba Goldberg musiał być zarośnięty. A miał panienkę w Gdyni, i gdy tylko nadarzyła się chwila przerwy, jeździł do niej. Kiedy wracał, skarżył się, że wyzywają go od parszywych Żydów. Chciał zgolić brodę. Sprowokowałem go do tego, ale musiałem zatrzymać w trakcie fryzjerskiej operacji, bo bez brody nie moglibyśmy dokończyć filmu. Nieogolona pozostała lewa część twarzy i tylko ją mogła pokazywać kamera.
Szafę zaprojektował osobiście Roman Polański. – Przywieźliśmy ją nad morze z Łodzi – wspominał Andrzej Kostenko. – Ale ciągle mieliśmy kłopot z lustrem, które się tłukło, a nowego brakowało. Nie wiedzieliśmy, jak ukarać stolarza. W końcu zrobiliśmy mu wkładki do butów... z wędzonej flądry!
Stanisław Michalski grał w etiudzie jednego z chuliganów. – Romek miał dopracowane wszystko do ostatniego szczegółu. Pokazywał każdy gest, żebyśmy wiedzieli, jak grać – mówił aktor. – Tylko kilkusekun-dową migawkę z babkami piaskowym na plaży nakręciliśmy bez niego. Obejrzał i powiedział: "Dobrze, ale ja zrobiłbym to inaczej".
Wspomnienia nie ograniczyły się jednak tylko do "Dwóch ludzi z szafą".