24 maja zacznie się Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, gdzie o tegoroczne Złote Lwy będą walczyć m.in. obrazy Janusza Majewskiego, Doroty Kędzierzawskiej, Juliusza Machulskiego, Jana Hryniaka, Jana Kidawy-Błońskiego, Jana Jakuba Kolskiego, Marcina Wrony, Anny Kazejak.
A na razie w domowym kinie warto sobie przypomnieć najciekawsze tytuły poprzedniego roku.
„Rewers” Borysa Lankosza to największa niespodzianka poprzedniego festiwalu. Debiutujący w fabule Lankosz pokazał film o latach 50. Mieszając komedię, groteskę, dramat psychologiczny i tragedię opowiedział o dylematach moralnych, jakim musieli stawić czoła Polacy w państwie totalitarnym. „Rewers” zderza przedwojenną inteligencję z nowym systemem i inną hierarchią wartości. To bardzo interesujące kino zrealizowane na podstawie przewrotnego scenariusza Andrzeja Barta.
Równie godne polecenia są trzy filmy, które cofają się do przełomu lat 70. i 80. „Dom zły” Wojciecha Smarzowskiego to mocne, bardzo gorzkie rozliczenie z PRL-em i polską mentalnością.
Smarzowski pokazał Polskę, jakiej nie zobaczymy na reklamowych billboardach ani w kolorowych magazynach. „Urodziłem się w domu złym” — mówił reżyser w wywiadach. W filmie widzimy zakłamaną, zapijaczoną i skorumpowaną prowincję, gdzie wszyscy robią lewe interesy, a władza zajmuje się głównie zbieraniem haków na obywateli. I powszechne jest też przyzwolenie na nieprawość, nieuczciwość, chciwość.