Nie kreują się na proroków współczesnego kina, choć mają na koncie dwie Złote Palmy w Cannes, niejedną nominację do Oscara, statuetkę za scenariusz „Fargo” i trzy (dla filmu, za reżyserię i za scenariusz) za fantastyczne dzieło „To nie jest kraj dla starych ludzi”.
Działają w kinie amerykańskim trochę na „wariackich papierach”. Uprawiają kino autorskie nie na uboczu, w świecie producentów niezależnych, lecz w samym środku Hollywood, a obrazami, które mogłyby stać się tytułami kultowymi pokazywanymi w studenckich klubach, przyciągają do kin masową widownię.
Przez wiele lat w czołówkach filmów Joel (ur. 1954 r.) widniał jako reżyser, a Ethan (ur. 1957) jako producent. Od jakiegoś czasu podpisują się podwójnie. Bo wszystko robią razem. Uchodzą za artystów niepokornych, którzy bawią się kinem, a jednocześnie w każdym filmie dają upust niepospolitej wyobraźni. Zaskakują, łamią konwencje. Proponują widzom silne wrażenia i przewrotne pointy. W ciągu blisko 30 lat nakręcili 14 filmów fabularnych. Może niedużo. Ale za to jakie to tytuły! Niemal każdy jest perełką.
W naszej kolekcji pokazujemy debiutancki obraz Coenów „Śmiertelnie proste” (premiera w 1984 roku), wzorowany na czarnych kryminałach z lat 40. ubiegłego stulecia. To zawikłany i moralnie niejednoznaczny thriller, w którym na początku zdradzany mąż wynajmuje detektywa, by zabił jego żonę i jej kochanka. W środku wszyscy podejrzewają wszystkich o zbrodnię. A na końcu każdy jest mordercą. Zło wciąga, jeden niegodny czyn pociąga za sobą następne, ambiwalencja moralna prowadzi do chaosu i upadku wszelkich wartości.
W „Śmietelnie proste” czuło się już styl Coenów, dla których – wbrew tytułowi ich debiutu – nic we współczesnym świecie nie jest proste. W roli głównej wystąpiła Frances McDorman, żona Joela, jedna z ulubionych aktorek obu braci, za kreację w ich „Fargo” nagrodzona Oscarem.