[b]„Jaśniejsza od gwiazd” jest efektem pani wieloletniej fascynacji listami Johna Keatsa do Fanny Brawne. Każdy z pani filmów powstaje pod wpływem osobistego doświadczenia poezji czy literatury? [/b]
[b]Jane Campion:[/b] Rzeczywiście, impulsem dla wielu z moich filmów jest przeżywanie literatury, nawet jeśli nie adaptuję konkretnej książki. Uwielbiam prozę George Eliot i wiersze Emily Dickinson, kocham twórczość sióstr Bronte. Te inspiracje są zapisane głęboko we mnie, ale fascynują mnie różne światy.
[b]Przy kręceniu filmu posiłkowała się pani m.in. biografią Keatsa autorstwa Andrew Motiona i listami Johna i Fanny. Mając dostęp do licznych źródeł historycznych, pozwalała sobie pani na porywy wyobraźni? [/b]
Fanny zachowała wszystkie 33 listy, które napisał do niej Keats. To piękne, wzruszające miłosne arcydzieła. Niewiarygodne, że można je dziś przeczytać niczym kronikę ich krótkiego, bo zaledwie dwuletniego, związku. Owszem, istnieje wiele świadectw epoki, w której żyli moi bohaterowie, i mogliśmy odtworzyć każdy szczegół strojów oraz pomieszczeń. Ale ja w pracy często kieruję się sercem. Dlatego choćby scena, w której do sypialni Fanny wlatują dziesiątki motyli, powstała w całości w mojej wyobraźni. Długo się nad nią zastanawiałam. Obawiałam się nawet, czy nie jest zbyt brawurowa.
[b]W pani twórczości widać dwie natury. Jedna jest delikatna, skrywająca uczucia, druga – spontaniczna i czasami wulgarna jak w „Sweetie”, którą pani debiutowała. Z czego to wynika?[/b]