Zagrała w nim polską pisarkę, laureatkę nagrody Nobla, która razem z mężem mieszka we włoskim miasteczku Volterra. I wdaje się w romans z „obcym” – młodym chłopakiem o egipskich korzeniach. Ale życie wszystkich zmienia się, gdy we Włoszech dochodzi do ataku terrorystycznego.
– W dużym uproszczeniu chciałbym żeby to był film o Europie, która zmienia się na naszych oczach. O jej kryzysie wewnętrznym – mówi mi Jacek Borcuch, przygotowując ten film. – Jestem zaniepokojony bezradnością świata, który tyle przeszedł, a nie ma pomysłu na przyszłość. Stary kontynent albo przeżywa swój zmierzch, albo ewolucję, której efektu nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Chcę opowiedzieć o lęku towarzyszącym dziś Europejczykom, o strachu przed „obcym”. o kryzysie tożsamości.
Jacek Borcuch został zaproszony na Sundance Festival już po raz trzeci. W 2010 roku pokazał tu „Wszystko, co kocham”,trzy lata później „Nieulotne”.
W tegorocznym programie festiwalu znalazły się 121 filmy długie i 73 krótkie, wyselekcjonowane z ponad 14 tysięcy zgłoszonych tytułów. Lista nagród Sundance jest bardzo długa. 28 nagród przypadło 23 filmom. Organizatorzy chwalą się tu różnorodnością: podkreślają, że 13 z nagrodzonych obrazów zostało zrealizowanych przez kobiety, 8 przez reżyserów rasy innej niż biała, jeden – przez artystę identyfikującego się z ruchem LGBT.
– Od początku misją naszego festiwalu była wspieranie różnych artystów — mówił w Park City dyrektor imprezy Robert Redford. — A dzisiaj jeszcze ważniejsze jest popieranie i niezależnych głosów tych, którzy opowiadają nam swoje historie.