Reklama

Komasa, Kazejak, Migas - Nowa Oda

Debiutowali razem „Odą do radości”. Opowiadali o braku perspektyw. Anna Kazejak na Śląsku, Maciej Migas na Wybrzeżu, a Jan Komasa na warszawskiej Pradze. Teraz wszyscy mieszkają i pracują w stolicy. I mają wielkie plany

Publikacja: 04.03.2011 07:50

Olga Bołądź i Paweł Małaszyński porywają trybuny w „Skrzydlatych świniach”

Olga Bołądź i Paweł Małaszyński porywają trybuny w „Skrzydlatych świniach”

Foto: ITI CINEMA

Sześć lat temu zrealizowali nowelową „Odę do radości".

W półgodzinnych filmach opowiadali o młodych ludziach, którzy nie znajdując dla siebie miejsca w kraju, decydowali się na emigrację. Temat zrodził się z własnych doświadczeń twórców i obserwacji ich znajomych.

Czytaj więcej w serwisie Młode Kino

Troje studentów łódzkiej filmówki   nie miało w tamtym czasie świetlanej wizji przyszłości. Teraz mieszkają i pracują w stolicy. Tu pokazali swoje samodzielne produkcje.

Jako pierwsza w roli reżysera pełnometrażowego filmu zadebiutowała Anna Kazejak – autorka „Skrzydlatych świń". Premiera odbyła się  na początku listopada ubiegłego roku. Dziś do kin trafiła „Sala samobójców" Jana Komasy. W czwartek, w telewizyjnej „Jedynce", rozpoczęła się emisja serialu „1920. Wojna i miłość" Macieja Migasa.

Reklama
Reklama

Bardzo przeżyłem ten film – mówi Jan Komasa. – Pracowaliśmy nad nim, sięgając do najgłębszych emocji

– Zdawaliśmy sobie sprawę, że będziemy porównywani, ale to przypadek, że nasze obecne produkcje  wchodzą na ekrany w tak niewielkim odstępstwie czasu – mówi Kazejak.

Reżyserka podkreśla, że na czas premiery mają wpływ różne sprawy, często od twórców niezależne – z finansowaniem czy rozwojem produkcji włącznie. Na przykład Janek Komasa miał zdjęcia zaraz po niej, ale u niego okres postprodukcji, w związku z efektami specjalnymi, trwał znacznie dłużej.

(...)

Trójka filmowych muszkieterów, jak nazywają ich niektórzy, znów zwróciła na siebie uwagę. Ich nazwiska wymienia się razem, choć każde z nich pracuje już na własny rachunek i  odnalazło się w bardzo różnych gatunkach.

– Od początku wiedzieliśmy, że jeśli zdecydujemy się na wspólny start, będziemy porównywani, ale wtedy to było mniej istotne. Potrzebowaliśmy wzajemnego wsparcia na różnych etapach realizowania naszych nowel. Pomagaliśmy sobie, doradzaliśmy. Samodzielnie nie dalibyśmy rady się przebić – ocenia dziś Anna Kazejak. – Nie chcieliśmy jednak, by nasze wspólne działanie postrzegano dziś w kategorii wyścigu czy rywalizacji – dodaje.

Reklama
Reklama

„Oda..." od początku była precedensem, a po części także eksperymentem – wspominają twórcy filmu. Została zrobiona przez potrójną ekipę. W sumie debiutowało w niej dwanaście  osób: reżyserów, operatorów, montażystów i  aktorów.

Tytuł od początku miał mieć przewrotny wydźwięk. – Wkraczaliśmy do europejskiego towarzystwa, którego hymnem jest Beethovenowski pean o radości, tymczasem nam wcale nie było do śmiechu – opowiada Komasa. – Ludzie często po dwóch fakultetach wyjeżdżali za granicę, żeby wycierać w knajpach stoliki dla swoich rówieśników. To było frustrujące.

Bohaterowie trzech nowel, zatytułowanych po prostu: „Śląsk", „Morze" i „Warszawa", nie widząc szansy pracy i życia w kraju, spotkali się w autobusie jadącym do Wielkiej Brytanii. Młodzi reżyserzy dobrze rozumieli sytuację swoich bohaterów.

– Film powstał z naszych doświadczeń i obserwacji losów znajomych – deklarowali po premierze młodzi twórcy. Anna Kazejak spróbowała pracy w Londynie. Maciek z Jankiem planowali taki wyjazd, ale okazało się, że mogą nakręcić w kraju „Odę...", więc zostali.

Czytaj cały tekst w Życiu Warszawy

 

Reklama
Reklama
Film
Oscary 2026: Krótkie listy ogłoszone. Nie ma „Franza Kafki”
Film
USA: Aktor i reżyser Rob Reiner zamordowany we własnym domu
Film
Nie żyje Peter Greene, Zed z „Pulp Fiction”
Film
Jak zagra Trump w sprawie przejęcia Warner Bros. Discovery przez Netflix?
Film
„Jedna bitwa po drugiej” z 9 nominacjami Złotych Globów. W grze Stone i Roberts
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama