Skąd pomysł na taką fabularną opowieść?
Jedna z moich przyjaciółek wysłała mi wiadomość, że opieka społeczna ma dla niej dziecko. Była wzruszona i szczęśliwa. Pomyślałam, że to wspaniały temat. Zaczęłam go dokumentować. Dzisiaj adopcja to wielki społeczny problem. Jest coraz więcej ludzi, którzy cierpią na bezpłodność. Coraz więcej par z różnych przyczyn nie może mieć dzieci. Kobiety odkładają moment zajścia w ciążę, bo najpierw chcą ustawić swoje sprawy zawodowe albo po prostu pożyć bez zobowiązań. Środowisko jest coraz bardziej zatrute, stresy wokół coraz silniejsze. A z drugiej strony wciąż jeszcze rodzą się dzieci niechciane. Znalezienie dla nich odpowiedniego domu jest wielkim zadaniem.
Zwykle filmy o adopcji to opowieści o mordędze, o ogromnych nadziejach i wielkich problemach, bo nie jest łatwo przejść przez wszystkie procedury.
Francuskie przepisy i regulacje adopcyjne są niezwykle światłe, zaczynając od tego, że matka może zostawić dziecko do adopcji i nie podać swojego nazwiska i państwo dotrzymuje sekretu. To ogromnie ważne, bo dzięki temu kobiety, które nie chcą wychowywać dzieci lub czasem ze względu na sytuację społeczną nie przyznają się nawet, że są w ciąży, mogą urodzić dziecko w szpitalu. Nie gdzieś w ukryciu, w byle jakich warunkach,stanowiących zagrożenie dla matki i dla dziecka.
W pani filmie znalazła się bardzo emocjonalna scena, gdy matka-studentka wychodzi ze szpitala, nie chcąc nawet pożegnać się ze swoim nowonarodzonym synkiem. Wydaje się, że teraz powinien nastąpić dramat. Tymczasem francuskich opiekunów społecznych portretuje pani jak aniołów. Między malutkim Theo i Jeanem, który ma się nim opiekować do momentu adopcji, rodzi się prawdziwa więź.