Reklama

Pro i kontra - Nimfomanka

Pro i kontra - Czy w filmie „Nimfomanka” Lars von Trier wykazał się artystyczną odwagą czy też balansuje na granicy porno?

Aktualizacja: 09.01.2014 17:05 Publikacja: 09.01.2014 16:29

„Nimfomanka” Larsa von Triera

„Nimfomanka” Larsa von Triera

Foto: Gutek Film

Pro - Barbara Hollender

Reklama
Reklama

Miał być szok. Nie ma. Miał być skandal. Nie przesadzajmy. Co jest? Rewelacyjna promocja. I nowe dzieło Larsa von Triera: jak zwykle niepokorne, przełamujące bariery, prowokacyjne i bolesne.

Zobacz galerię zdjęć


Od wielu miesięcy „Nimfomanka" jest jednym z najbardziej oczekiwanych tytułów filmowych. Ale Lars von Trier uległ dystrybutorom, którzy na swoje potrzeby pięciogodzinny film skrócili o ponad godzinę. Co więcej, wprowadzają go na ekrany w dwóch częściach. Po obejrzeniu pierwszej widz może odczytać pomysł duńskiego artysty, ale nie dostaje tego, co w kinie ważne: pointy.

Reklama
Reklama

Von Trier od dawna zapowiadał nakręcenie filmu pornograficznego. W jego wytwórni powstawały takie obrazy, pozbawione nawet otoczki artystycznej. On sam też nie stronił od mocnych scen erotycznych. „Przełamując fale" całe podszyte było seksem, orgię w „Idiotach" pokazał z wszelkimi szczegółami anatomicznymi. Co nowego wnosi „Nimfomanka"? Otóż jest to porno w warstwie psychicznej. Duński artysta zrobił film o kobiecie, która żyje dla przyjemności seksualnej, nie może się bez niej obejść i zalicza po kilku facetów na dobę, traktując ich instrumentalnie. Poza tym niewiele więcej ją w życiu obchodzi.

W pierwszej scenie starzejący się mężczyzna (Stellan Skarsgaard) kupuje w sklepie mleko. Jest nieatrakcyjny, ma powolne ruchy i szarą siatkę na zakupy. Na podwórku dostrzega pobitą i zakrwawioną kobietę. Zabiera ją do domu na herbatę z mlekiem, oferuje łóżko, w którym ofiara napaści (?) może dojść do siebie.

W zamian Joe (Charlotte Gainsbourg) opowie mu swoją historię. „Jestem złą kobietą" – zacznie. Seligman usłyszy historie, które będą brać swój początek od drobnych szczegółów jego mieszkania: haczyka na ryby czy widelczyka do ciastek. Wyznania Joe są podzielone, jak w powieści, na rozdziały. Jest w nich wspomnienie chłopaka, który ją rozdziewiczył, młodzieńcza zabawa w zaliczanie facetów w pociągu, piękna opowieść o ojcu i jego umieraniu, brawurowa sekwencja, w której żona jednego z kochanków odwiedza Joe z trójką dzieci.

Seligman słucha tych opowieści, interpretuje, analizuje. Na ekranie toczy się coś w rodzaju dyskursu między ciałem a rozumem. W scenach erotycznych w pierwszej części występuje młoda modelka Stacy Martin. W drugiej ma się w nich pojawić sama Gainsbourg. Ale Trier prowokuje nie tyle obrazem, ile spojrzeniem na pożądanie i rozkosz, której kobieta podporządkowuje życie, starając się wyzuć z uczuć. I jak zwykle serwuje widzom opowieść o bolesnej, dojmującej samotności. Z ogromną ciekawością czekam na pointę tej historii.

Kontra - Jacek Marczyński

?Na rozwleczoną ponad miarę opowieść Larsa von Triera nie ma się co oburzać, że jest wyuzdana i epatuje seksem. Przemknie szybko przez ekrany i zniknie, bo film nie wywołuje żadnych emocji.

Reklama
Reklama

?„Nimfomanka" promowana jest jako inteligentna komedia. Ale w trwającej dwie godziny pierwszej części tylko jeden epizod jest prawdziwie zabawny. To rozdział poświęcony pani H., która do domu kochanki swego męża, przyprowadza trójkę nieletnich synów, by obejrzeli miejsce rozpusty, ?w którym dokonał się moralny upadek ich ojca.

To stanowczo za mało. Co więcej, cała reszta stylem narracji przypomina filmy soft porno klasy B, w których obecność scen mniej lub bardziej ostrego seksu próbuje się uzasadnić podawanymi w napuszonym tonie rozważaniami o naturze człowieka, który kopulując, z kim się da, próbuje dotrzeć do istoty swojego „ja".

Nie zabraknie oczywiście u nas krytyków, którzy uwiedzeni magią nazwiska Larsa von Triera będą dowodzić, że „Nimfomanka" to intelektualna prowokacja, traktat o naszej cielesności, obnażanie ludzkich lęków i kompleksów.

Nie dajmy się jednak zwieść, intelektualna zawartość tego filmu nie wykracza poza to, co oferuje przeciętny pornos z ambicjami. Mamy scenę utraty dziewictwa, przygody nastolatek, które erotyczną natarczywością szokują niejednego mężczyznę, a potem stopniowe i coraz głębsze wchodzenie w gąszcz seksualnych konfiguracji.

Oczywiście, można by bronić „Nimfomanki", że jest współczesną wersją oświeceniowej przypowiastki, której bohaterowie musieli doświadczyć nieprawdopodobnych zdarzeń, by zrozumieć, czym jest życie. Bohaterka von Triera, Joe, opowiada więc o zmiennych kolejach swego losu, a stary Seligman usiłuje dodać do tego filozoficzną refleksję.

Reklama
Reklama

Walorami tej XVIII-wiecznej literatury były jednak zawsze wdzięk i lekkość narracji, tych cech zaś całkowicie pozbawiona była dotychczasowa twórczość Larsa von Triera i pod tym względem w „Nimfomance" nie nastąpiła odmiana. Reżyser przerywa zaś akcję ?w momencie erotycznej kulminacji (nie mylić ze szczytowaniem), licząc, że widz da się skusić na obejrzenie drugiej części, która do kin wejdzie za trzy tygodnie. Nadzieje, iż sprawi większą satysfakcję intelektualną, są chyba bezpodstawne.

Dla najwierniejszych fanów i krytyków Lars von Trier przygotował też wersję dłuższą, trwającą pięć i pół godziny. Nie jest jeszcze gotowa, podobno ma być wzbogacona o zbliżenia na te części ciała, których kino artystyczne na ogół nie eksponuje. Czy zapewni mu to uznanie i miejsce w historii kina? Wątpię.

Film
USA: Aktor i reżyser Rob Reiner zamordowany we własnym domu
Film
Nie żyje Peter Greene, Zed z „Pulp Fiction”
Film
Jak zagra Trump w sprawie przejęcia Warner Bros. Discovery przez Netflix?
Film
„Jedna bitwa po drugiej” z 9 nominacjami Złotych Globów. W grze Stone i Roberts
Film
„Brat" ze wspaniałą kreacją Agnieszki Grochowskiej
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama