Przed II wojną światową skrzypce należały do Bronisława Hubermana, genialnego żydowskiego wirtuoza. Był dziecięcym geniuszem, urodzonym w 1882 roku w Częstochowie. Miał cztery lata, gdy dostał pierwszy instrument od ojca – dziewięć, gdy hrabia Władysław Zamoyski usłyszał jego grę i podarował mu drogocenne skrzypce Stradivariusa znajdujące się w posiadaniu jego rodziny od 200 lat.
Kolejną postacią niezbędną, by prześledzić drogę skrzypiec od Hubermana do Bella jest Brahms. 9-letni Huberman zagrał bowiem przed Brahmsem skomponowany przez niego koncert, którego nie chcieli, ze względu na trudność, wykonać inni skrzypkowie. Podobno kompozytorowi polały się z oczu łzy. A dla Hubermana był to początek światowej sławy.
W czasie II wojny zakazano Żydom grać w zawodowych orkiestrach. Huberman, bardzo już wówczas znany, postanowił założyć dla uciekających żydowskich muzyków filharmonię w Palestynie. Sam przesłuchiwał kandydatów. W 1936 roku skompletował już kilkudziesięciu muzyków. Ich rodziny sprowadził na własny koszt – w sumie około 800 osób. Pewnego dnia jego Stradivariusa skradziono z garderoby w Nowym Jorku, gdy przygotowywał się do koncertu w Cornegie Hall....
Dopiero po pół wieku później objawiło się rozwiązanie zagadki. Instrument ukradł Julian Altman, grający później na nim w hotelach i restauracjach Waszyngtonu. Prawdę wyznał dopiero na łożu śmierci. Był dobrze zapowiadającym się skrzypkiem, ale kiepski charakter sprowadził go na manowce... Po ujawnieniu prawdy zostały sprzedane za milion dolarów. Nabył je pewien skrzypek.
Film dokumentalny „Powrót skrzypiec" Haima Hechta opowiada o zorganizowanym przez Zygmunta Rolata powrocie do Częstochowy rodzinnego miasta Bronisława Hubermana słynnych skrzypiec Stradivariusa, na których niegdyś grał muzyk. Na scenie Filharmonii Częstochowskiej, stojącej na fundamentach spalonej przez Niemców synagogi, zagrał Joshua Bell, obecny właściciel skrzypiec.
Premiera dokumentu 8 sierpnia w sobotę o 12.30 w TVP Kultura.