Operatorzy komórkowi w Polsce od dwóch–trzech lat zwracają uwagę, że obowiązujące w kraju normy natężenia pola elektromagnetycznego (PEM) emitowanego przez ich nadajniki są dużo bardziej rygorystyczne niż w innych krajach Unii Europejskiej. Państwo po raz pierwszy oficjalnie sformułowało problem w projekcie Strategii „5G dla Polski", o której pisaliśmy już na łamach „Rzeczpospolitej".
W uproszczeniu: budowa sieci 5G oznacza albo postawienie wielu dodatkowych masztów, których zwykle nie chcą mieszkańcy okolic, w których mają się znaleźć, albo poluzowanie przepisów. Najnowszy raport Instytutu Łączności, nadzorowanego przez Ministerstwo Cyfryzacji, poświęcony PEM, wpisuje się w rozkręcającą się na dobre debatę.
Dwa warianty
Po dyskusji, która przetoczyła się przez siedzibę prezydenta Andrzeja Dudy i resort cyfryzacji w 2016 r., Instytut Łączności (IŁ) najpierw przeprowadzi pilotażowe badanie emisji PEM przez sieci komórkowe, a potem – w 2017 r. – badanie ogólnopolskie.
To właśnie wyniki ubiegłorocznej pracy IŁ podsumował teraz resort cyfryzacji. Według ministerstwa, najważniejszy wniosek z badania jest taki, że telekomy mieszczą się w restrykcyjnych krajowych normach. A z punktu widzenia operatorów komórkowych ważny wniosek jest inny i – paradoksalnie – wypływa z informacji, że IŁ znalazł miejsca, gdzie mogą występować – nieliczne, ale jednak – przekroczenia norm.