Na światowych giełdach od środy czuło się silny powiew optymizmu dzięki wypowiedzi wiceprezesa Fedu Dona Kohna, który zasugerował, że bank może być skłonny do obniżania stóp procentowych. W piątek podobną sugestię wyraził szef banku Ben Bernanke. Obaj podkreślili, że sytuacja na rynkach finansowych pogorszyła się w ciągu ostatniego miesiąca.
Dla inwestorów był to sygnał, że Fed będzie zdecydowanie ratował gospodarkę przed większym kryzysem, zatem mimo coraz gorszej sytuacji na rynku kredytów zaczęli sprzedawać bezpieczne obligacje rządu USA i kupować akcje. Zmniejszyła się awersja do ryzyka, więcej pieniędzy zaczęło płynąć na rynki wschodzące. Najwięcej zyskały indeksy giełd dużych krajów rozwijających się – w Chinach, Brazylii czy Rosji. Hang Seng w Hongkongu zyskał aż 8 proc., a panazjatycki indeks MSCI Pacific wzrósł o 4,7 proc. Rosyjski RTS podskoczył o 3,2 proc., a brazylijski Bovespa o 3,3 proc.
W regionie Europy Środkowej optymizm był nieco mniejszy. Czeski PX zyskał tylko 0,4 proc., a warszawski WIG20 obniżył się o 0,4 proc. Kupującym nie wystarczyło sił, żeby wyciągnąć indeks na plus po spadkach w pierwszych dniach tygodnia. Prawdopodobnie aktywność inwestorów zagranicznych na tych rynkach była znacznie niższa.
Rynek jest już niemal pewien, że w przyszłym tygodniu Fed obniży główną stopę procentową do poziomu 4,25 proc., a w styczniu dokona kolejnego cięcia kosztów pożyczania pieniądza. Kontrakty terminowe wskazują nawet, że istnieje ponad 60-proc. prawdopodobieństwo, że już w grudniu obniżka stóp wyniesie aż 0,5 pkt proc.
Ostatni raz tak ogromne nadzieje związane z ratowaniem gospodarki przez Fed doprowadziły indeksy do rekordowych poziomów. Było to na przełomie września i października. Teraz dodatkowym katalizatorem, oprócz nadziei na obniżki stóp, są zapowiedzi amerykańskiego Departamentu Skarbu dotyczące pomocy rodzinom mającym kłopoty ze spłatą kredytów. Jednak trzeba wziąć pod uwagę, że obraz amerykańskiej gospodarki jawi się w znacznie ciemniejszych barwach niż dwa miesiące temu. Ceny domów spadają w coraz szybszym tempie, a nieufność między instytucjami finansowymi utrzymuje się na wysokim poziomie. Poza tym decyzje Fedu przyniosą skutek w gospodarce dopiero po czterech – sześciu kwartałach, a zatem pod koniec 2008 lub na początku 2009 r. A niektóre firmy konsultingowe, np. cytowany przez „Wall Street Journal” Capital Economics, twierdzą, że już w tym kwartale gospodarka USA zanotuje ujemny wzrost. W takiej sytuacji wielu analityków uważa, że powrót optymizmu i wzrost cen akcji są krótkotrwałe.